sobota, 1 lutego 2014

Punkt Widzenia Część III

Część III


Maryśka pakowała swój niewielki dobytek. Wszystko zmieściło się w dwóch średniej wielkości pudłach. W trzecim, które z akademika przytargała Gabi, były tylko przybory do malowania. Różowowłosa poza tym nie była w stanie pomagać przyjaciółce, gdyż skakała podekscytowana po pokoju.
- Dwóch przystojnych gejów? I przyjaźnią się z Yunho, tym Yunho? Kiedy mogę ich poznać?
Marysia zaśmiała się głośno.
- Możesz iść ze mną dzisiaj, ktoś musi mi pomóc z tymi pudłami. Tylko mi coś obiecaj... Nie rzuć się na nich, jak padlinożerca na kawałek mięsa.
Gabi obruszyła się na tą uwagę.
- Za kogo ty mnie masz? - usiadła na podłodze z niezadowoloną miną. - Ale myślisz, że jak już się z nimi zaprzyjaźnisz, to możesz ich poprosić, żeby któryś pozował mi do aktu. Ten Jaejoong, czy jak mu tam... Mówiłaś, że sam jest malarzem... Na pewno to zrozumie.
- To już lepiej zapytaj tego striptizera, dla niego pokazywanie się nago to raczej nie żaden problem.
- To by było, jak spełnienie marzeń. - Gabryśce zaświeciły się oczy na samo wspomnienie o tancerzu – Yunho, bez ubrania, tylko mój.
Maryśka patrzyła na przyjaciółkę z rozbawieniem.
- Gabrysiu moja kochana, z tym ślinotokiem to bardzo cię proszę, odejdź od moich rysunków. Nie chce na nich plam.
- Jesteś wredna! Nie wiem dlaczego w ogóle się z tobą przyjaźnię – Gabi wydęła policzki.
- Tak, ja też cię kocham. A teraz pomóż mi znieść to na dół. - Maryśka wskazała na gotowe już pudła. Gabi, choć wciąż urażona, wzięła się do pracy.


- Masz nowego ilustratora? - Jaejoong z niedowierzaniem wpatrywał się w mężczyznę siedzącego z nim na kanapie i popijającego sok pomarańczowy. Był to Park Yoochun. 
- Jae, ostatnio przez ciebie musiałem przełożyć wydanie książki o ponad miesiąc. - Yoo powiedział to tonem, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.
- Miałem kryzys twórczy, Yoo! Przecież sam jesteś artystą, powinieneś to zrozumieć. - chłopak wydawał się załamany, ale jego przyjaciel wcale się tym nie przejmował.
- Ja być może byłbym w stanie to zrozumieć, ale moi wydawcy nie! 
- Mnie machina komercji nie może pozbawić twórczej wolności – Jaejoong powiedział zbolałym tonem, co wywołało zakrztuszenie się sokiem przez Yoo.
- Mam nadzieję, że ta dziewczyna nie jest takim niezależnym artystą jak ty – Yoochun zachichotał pod nosem. Jae wyglądał jakby właśnie został trafiony piorunem.
- Dziewczyna? Zatrudniłeś na moje miejsce DZIEWCZYNĘ? 
- A co za różnica czy facet, czy kobieta. Poza tym ta Maria, czy jak tam ma na imię, jest taka słodka... - Yoo chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Jae wstał z kanapy i stanął nachylony nad przyjacielem, tak, że ich nosy prawie się stykały.
- Maria? - zapytał szeptem, który nie wróżył nic dobrego, sądząc po przerażonej minie Yoochuna, który tylko przytaknął – Polka? - Yoo znów przytaknął. – I może jeszcze studiuje malarstwo? - kolejne skinienie głową. – Taka niewysoka, szczupła blondynka?
Pytanie po pytaniu, głos Jaejoonga stawał się coraz bardziej natarczywy. Wciśnięty w kanapę Yoo w końcu odważył się odezwać.
- A... Ale skąd wiesz?
- Zaraz zemdleję... - Jae odchylił głowę do tyłu i zaczął masować swoje skronie – Ta dziewczyna wdziera się w każdy aspekt, mojego życia. - usiadł na kanapie i teraz masował klatkę piersiową w okolicach serca. Yoo przyglądał mu się zdezorientowany.
- Najpierw zajmuje moją pracownie, a kiedy postanowiłem ją zaakceptować, a może nawet polubić, okazuje się, że zabrała mi też pracę. Gdyby nie to, że jest lesbijką powiedziałbym, że cię uwiodła i to dlatego...
- Czym jest? - teraz to Yoo wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
W tej chwili do mieszkania weszli Changmin z Junsu. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Ja się biorę za mojego faceta, a ty ogarnij jego przyjaciela – Min powiedział i westchnął przeciągle.


- Wow! Jaki wypasiony budynek – Gabi zaczęła się zachwycać, kiedy tylko wysiadły z taksówki. – Ten Jinwoo to jednak jest kochany, że załatwił ci pokój w takiej dzielnicy.
- Nie byłaś jeszcze w środku – Maryśka uśmiechnęła się tryumfalnie – Tylko mam nadzieję, że Jinwoo nie oczekuje niczego w zamian.
- Przecież wiesz, że chce... On jest w tobie zakochany po uszy! Chce ciebie!
- Dobra! Nie chcę tego słuchać. Bierz się za pudła i idziemy na górę.

Przyjaciółki już prawie dotarły pod drzwi mieszkania, kiedy usłyszały czyjąś rozmowę. Marysia rozpoznawszy głos Changmina, zatrzymała Gabrysię. Wyjrzała zza rogu i przyglądała się rozmówcom
- Jesteś pewien, że Jae nie zabije Yoo? - odezwał się nieznany dziewczynie mężczyzna
- Junsu, znam mojego chłopaka i wiem, że nikogo nie zabije. A lepiej niech wyżywa się na Yoo niż na mnie. - Changmin odpowiedział z niezadowoloną miną.
- Fakt, rzucił w ciebie popielniczką, kiedy próbowałeś go spacyfikować. - Junsu zaśmiał się wesoło.
- Nie ciesz się jak głupi, sam oberwałeś z kopniaka w piszczel. Swoją drogą to szybko przeszli ze stanu agonalnego do bojowego. 
- W tym bojowym stanie może się dostać nawet waszej nowej lokatorce. Słyszałeś co on gadał?
Changmin spojrzał na zegarek.
- O cholera jasna! Ona tu może być w każdej chwili.

- Idziemy! I udawaj, że nic nie słyszałaś! - Marysia szepnęła do przyjaciółki.
Dziewczyny starając się wyglądać naturalnie ruszyły w stronę drzwi do mieszkania. Changmin na ich widok widocznie się zmieszał. Junsu zaś ruszył na pomoc Gabi, która dźwigała dwa pudła. Już chciał otwierać drzwi do mieszkania, kiedy Min zablokował je swoją osobą.
- Chodźmy najpierw... - zawahał się przez chwilę, szukając dobrej wymówki. – Chodźmy na obiad! Tak na obiad, jestem strasznie głodny.
Spojrzał znacząco na zdezorientowanego Junsu, który na szczęście od razu pojął intencje przyjaciela i pokiwał tylko energicznie głową.
- No dobrze – Marysia patrzyła na nich zdziwiona – Tylko zostawmy te rzeczy w mieszkaniu.
Zrobiła krok w stronę drzwi, ale Changmin wyrwał jej z rąk pudło i postawił na podłodze. Junsu to samo zrobił z tymi, które wcześniej przejął od Gabryśki.
- No to rzeczy zostawione. Możemy iść! - Junsu uśmiechnął się radośnie i popchnął Gabi w stronę windy. Changmin złapał pod rękę Marysię i nie zważając na jej protesty pociągnął za odchodzącą dwójką.


Tymczasem dwóch przyjaciół, pozostających w mieszkaniu ponownie przeszli do stanu depresyjnego. Jaejoong leżał skulony na kanapie i wtulał się w swoją ukochaną, zaraz po Changminie, podusie. Yoochun zaś dreptał dookoła rzeczonej kanapy, mrucząc coś do siebie i raz po raz uderzając otwartą dłonią w czoło. Nagle Jae poderwał się do pozycji siedzącej, a Yoo opadł na pobliski fotel.
- To niesprawiedliwe – powiedzieli równocześnie.
- Chciałem poderwać lesbijkę – Yoochun kręcił głową, wciąż nie dowierzając, że mogło mu się przytrafić coś takiego.
- Chciałem ci przypomnieć, że mam gorzej. Mój przyjaciel pozbawił mnie pracy. - Jae skomentował kwaśnym tonem.
- Jae nie kłóćmy się, przecież wiesz, że miałem racje. Rozejm? – Yoochun podszedł do przyjaciela i wyciągnął do niego rękę.
- No dobrze... Ale następną książkę ilustruję ja! - Jaejoong uśmiechnął się promiennie.


- A co z moimi rzeczami! Co jak ktoś je ukradnie!? - Marysia nie mogła usiedzieć na krześle w restauracji.
- Nie martw się maleńka, w takiej okolicy nie kradną – Gabi poklepała ją pocieszająco po udzie.
Junsu, który w międzyczasie zdążył przedstawić się dziewczynom, przyglądał im się zaintrygowany. Potem przeniósł wzrok na Mina, który tylko wzruszył ramionami. W końcu jednak mężczyzna zebrał w sobie odwagę i zaczął mówić.
- Marysiu, Jae może być na ciebie trochę zły. - zaczął ostrożnie.
- Zrobiłam coś nie tak? - dziewczyna przeraziła się, że jednak nie będzie mogła u nich zamieszkać.
- Nie! Oczywiście, że nie. Tylko... okazało się, że... jakby to powiedzieć…zajęłaś jego miejsce w pracy.
- Przepraszam, ale chyba nie rozumiem – dziewczyna była zupełnie zbita z tropu.
- Będziesz ilustrować książkę Park Yoochuna, prawda?
- Tak... - odpowiedziała niepewnie. 
Junsu i Gabi przysłuchiwali się rozmowie z wielkim zainteresowaniem.
- Wcześniej to Jae ilustrował jego książki. Tak naprawdę to robił to zanim jeszcze Yoo zaczął je wydawać. Oni przyjaźnią się od liceum i wtedy zaczęła się ich współpraca. 
Marysia nie wiedziała, co powiedzieć. Siedziała i tępo wpatrywała się w Changmina. Junsu postanowił uratować napiętą sytuacje.
- Nie martw się. W innych okolicznościach Jae pewnie nie dałby ci mieszkać u siebie.
- W innych okolicznościach? 
- No gdybyś była hetero, to pomyślałby, że będziesz próbowała uwieść Yoo, tylko po to, żeby zająć jego miejsce na zawsze. Ale skoro jesteś lesbijką, a na dodatek masz taką uroczą dziewczynę… – Su mrugnął do Gabi – …to jeżeli Yoo będzie chciał dalej współpracować, Jae będzie wiedział, że to tylko zasługa twojego talentu.
Do Marysi na początku nie dotarł sens słów Junsu. Jednak kiedy  zaczęła rozumieć, o czym chłopak mówi, wypluła z powrotem do szklanki dopiero co upity łyk soku.
- Nie jestem lesbijką! - prawie wykrzyknęła. Teraz to na twarzach chłopaków widać było bezbrzeżne zdumienie. Jednak zanim którykolwiek zdążył się odezwać, do głosu doszła Gabi.
- Kochanie... Skoro twoi lokatorzy już wiedzą, to chyba nie ma sensu tego dalej ukrywać. - objęła Marysię, a gdy ta chciała się odezwać, kopnęła ją pod stołem w kostkę. 
- Nie wiem dlaczego od razu wam nie powiedziała. Ale moje kochanie jest takie wrażliwe. Już tyle razy spotkała się z negatywnymi reakcjami innych, że boi się przyznawać. 
Gabi przemawiał w tym tonie jeszcze przez jakiś czas, a Marysia patrzyła na nią jak na totalną kretynkę. Nie odzywała się jednak ani słowem, co widocznie było spowodowane szokiem, który dopiero co przeżyła. Nawet nie zastanawiała się nad tym, kto mógł rozpowiadać w koło, że jest lesbijką. 

Zaczęli zbierać się do wyjścia i wtedy Maryśka zaczęła odzyskiwać zdolność racjonalnego myślenia.
- Changmin! Mam prośbę... 
- Tak?
- Moglibyście wnieść moje rzeczy do mieszkania? Ja muszę jeszcze kupić parę rzeczy, właśnie mi się przypomniało. 
- Nie ma sprawy! - Min uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

Kiedy chłopcy zniknęli z pola widzenia Maryśka dosłownie rzuciła się na swoją przyjaciółkę.
- GABRYŚKA! Czyś ty do końca przestała używać tej różowej łepetyny? Oni na serio myślą, że jesteśmy parą!
- Dzięki temu upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu! - Gabi była opanowana, a na jej ustach błąkał się niebezpieczny uśmieszek. – Ty na pewno nie stracisz mieszkania, a ja będę miała swojego modela do zaliczeniowego aktu. Przecież rozebrać się przed lesbijka to żaden wstyd.
- Ale Park Yoochun... On pewnie też tak myśli... 
- W odpowiednim momencie wszystko im wyjaśnimy.
- Mam taką nadzieję... - Maryśka nie była przekonana, czy genialny plan jej przyjaciółki na pewno wyjdzie wszystkim na dobre.

Tego wieczora postanowiła jeszcze nie rozpakowywać swoich rzeczy. Wyjęła tylko sukienkę, którą chciała założyć następnego dnia do pracy. Do pracy - powtarzała to sobie bez przerwy. Była szczęśliwa, nawet pomimo całej tej sprawy z byciem lesbijką. W końcu to, co kocha miało jej przynieść nie tylko satysfakcję, ale też pieniądze. Była w tak dobrym humorze, że zasnęła gdy tylko jej głowa dotknęła poduszki, choć zazwyczaj nowe miejsce przyprawiało ją o bezsenność.

Weszła do wydawnictwa z szerokim uśmiechem na twarzy. Załatwiła wszystkie formalności, łącznie z podpisaniem umowy. Kiedy zobaczył wysokość swojej pensji na oficjalnym dokumencie jej uśmiech jeszcze się powiększył, o ile było to w ogóle możliwe. Skierowała się do pokoju, w którym miała spotkać się z Yoochunem i omówić szczegóły swojej pracy. Po drodze mruczała pod nosem jakąś wesołą melodię przyciągając przez to zainteresowanie wszystkich dookoła. 
Dotarła pod wskazane drzwi i zapukała. Odpowiedział jej kobiecy głos. Weszła do środka i nagle cała radość uleciała z niej jak powietrze z pękniętego balonu. Na środku dużego, jasnego gabinetu, na przeciwko Yoochuna stała jedyna osoba na tym świecie, której nie chciała widzieć, za żadne skarby świata. Kobieta, która była głównym powodem jej problemów. To przez nią postanowiła się przeprowadzić i znaleźć pracę. I kiedy już myślała, że wszystko się ułoży, ona znów się pojawiła.

Yoochun spojrzał na Marysie i uśmiechnął się do niej wesoło.
- Dzień dobry! Dziś będzie nam towarzyszyć moja asystentka, Lee Shimhee... Shimhee to jest...
- Nie trzeba nas sobie przedstawiać, prawda Marysiu? - dziewczyna zapytała z uroczym uśmiechem, który Maryśka bardzo dobrze znała. I wiedziała, że nie ma w nim ani cienia szczerości.
- Znacie się! - Yoo wydawał się wyjątkowo uradowany – To na pewno ułatwi nam pracę.
- Też tak myślę – powiedziała Shimhee i spojrzała prosto w oczy Marysi, która w tamtej chwili chciała tylko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.

2 komentarze:

  1. 45 year old Programmer Analyst I Margit Nye, hailing from Victoria enjoys watching movies like Galician Caress (Of Clay) and Paintball. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. sprawdz to

    OdpowiedzUsuń

Zależy mi na waszych komentarzach i opiniach, więc dziękuję za każde dobre słowo :D