poniedziałek, 30 czerwca 2014

Przeprosiny!

Moi Drodzy!
Nie zapomniałam o tym blogu, ani tym bardziej o opowiadaniu. Niestety z różnych przyczyn nie jestem w stanie wstawiać nowych rozdziałów! Bardzo proszę o cierpliwość, "Punkt widzenia" jest prawie skończony, ale w wersji papierowej. Gdy tylko nadarzy się okazja przeniosę tekst do pliku. W najbliższym czasie pojawi się też krótki one shot. A do tego czasu zapraszam tutaj -> Bye Love Bye to mój pierwszy w życiu fanfic~~! Strasznie wiele w nim niedoróbek, ale myślę, że można się pośmiać. Zachęcam też do zapoznania się z innymi opowiadaniami na forum :)
Pozdrawiam!

niedziela, 1 czerwca 2014

My Friend - One Shot

My Friend

Byliśmy przyjaciółmi. Boże, jak to strasznie brzmi. Tak długo nie mogłem przyzwyczaić się, żeby mówić o tym w formie przeszłej. „Prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy” - ciągle to powtarzałeś. Wiedziałeś o mnie wszystko, pewnie więcej niż ja sam. Przez tyle lat byłeś dla mnie jak brat. Kiedy wydarzyło się coś ważnego, czy to radosnego, czy smutnego – byłeś pierwszą osobą, z którą się tym dzieliłem. Kiedy rozstałem się z dziewczyną, którą naprawdę kochałem, to ty byłeś przy mnie dbając, żebym się nie załamał. To ja byłem tym, który dawał ci kopa, w chwilach, gdy przestawałeś w siebie wierzyć. Zawsze irytowało mnie, że masz skłonności do użalania się nad sobą, bo tylu rzeczy ci zazdrościłem, tak bardzo podziwiałem cię jako człowieka. Często czułem, że jestem w twoim cieniu, ale nie przeszkadzało mi to. To zawsze ty byłeś tym, który przyciągał uwagę innych. Zresztą, przecież to uwielbiałeś. Kiedy gdzieś się pojawiałeś, nagle stawałeś się centrum wszechświata. Życie w blasku reflektorów idealnie do ciebie pasowało, a mi odpowiadał taki układ ról. Ja zawsze wolałem trzymać się gdzieś z boku, udając, że mnie nie ma. Wiem, że często cię to denerwowało, a mnie bawiło jak naburmuszony robiłeś mi wyrzuty, że przecież mieliśmy się bawić. Nawet kiedy się kłóciliśmy, wystarczyło, że wygarnęliśmy sobie wszystko, czasem daliśmy sobie po twarzach i znów było jak dawniej. Myślałem, że tym razem też tak będzie.
Nie pochwalałem tego, co zrobiłeś. Ważnych decyzji nie podejmuje się tak pochopnie. Powinienem się jednak tego spodziewać, zawsze byłeś w gorącej wodzie kąpany. Trudno mi było rozmawiać z tobą jak dawniej, bo bałem się, że powiem za dużo. Nie chciałem, żebyś pomyślał, że cię potępiam. Naprawdę próbowałem zrozumieć. Nawet nie wiem jak to się stało, że przestaliśmy rozmawiać. Przez ten czas zadzwoniłem do ciebie chyba raz. Najdziwniejsza rozmowa telefoniczna w moim życiu. Obaj staraliśmy się brzmieć naturalnie, ale myślę, że byłeś równie spięty, co ja. Potem pół roku ciszy. Obaj udawaliśmy, że się nie znamy. Obaj zbyt uparci, żeby to przerwać. W końcu się odezwałeś. Mówiłeś, że wyjeżdżasz na jakiś czas. Wtedy pomyślałem, ze musimy porozmawiać. Udało się. Przez krótki okres było jak dawniej. Za krótki. Po twoim wyjeździe miałem tysiąc spraw na głowie. Zresztą, przecież mnie znasz. Często skupiając się na czymś zapominam o Bożym świecie. Ale to przecież nie znaczy, że mógłbym zapomnieć, o moim najlepszym przyjacielu.
Zadzwoniłeś i nawet nie dałeś dojść mi do słowa. Nie wiem ile czasu to wszystko leżało ci na sercu, ale wygarnąłeś mi cały swój żal. Zabolało. Człowiek, który był dla mnie jak brat, mówił, że mnie nienawidzi, że żałuje, że w ogóle kiedykolwiek stanąłem na jego drodze. Ja nigdy nie żałowałem, wiesz? Ciągle z uśmiechem wspominam te wszystkie głupoty, które były naszym dziełem. Ciągle łapię się na tym, że kiedy mam problem, mam ochotę wybrać twój numer telefonu. Do tej pory miałem nadzieję, że to wszystko jeszcze się zmieni. Wyjaśnimy sobie cały ten bałagan, rozkwasisz mi nos, a potem pójdziemy na piwo...
Dlaczego nie dałeś mi szansy na przeprosiny? Tak bardzo chciałbym wiedzieć, czy mi przebaczyłeś. Nie wiem, czy to coś zmieni... Ale muszę ci powiedzieć, że ja nigdy nie miałem ci niczego za złe. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzało, że jednak ciągle będę nazywał cię swoim przyjacielem. Bo tego się od ciebie nauczyłem, „przyjaźni nigdy się nie kończy”. Nawet, kiedy ciebie już tu nie ma...

Chłopak opuszkami palców dotknął napisu na niewielkiej kamiennej płycie. - Do zobaczenia Jaejoong-ah, przyjacielu... - wyszeptał i wolnym krokiem skierował się ku wyjściu z cmentarza.