czwartek, 30 stycznia 2014

Punkt Widzenia Część II

Część II



Marysia nie mogła uwierzyć w swoje szczęście - dostała pracę! W głowie ciągle brzmiały jej słowa Park Yoochuna - Albo ona będzie ilustrowała tą książkę, albo przeniosę się do innego wydawnictwa. Nie miała pojęcia, dlaczego tak mu zależało, żeby to jej rysunki znalazły się w jego książce, tym bardziej, że pozostali dwaj panowie stanowczo sprzeciwiali się jej zatrudnieniu. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie słyszała o pisarzu o takim nazwisku, ale sądząc po reakcji na jego groźbę, był on bardzo ważny dla wydawnictwa. Kiedy usłyszała, że w poniedziałek ma stawić się biurze, żeby ustalić szczegóły współpracy chciała krzyczeć ze szczęścia. A kiedy pan Park znów słodko uśmiechnął się do niej, miała ochotę rzucić mu się na szyję i dziękować za to, że uratował jej życie. Udało jej się jednak powstrzymać zbyt wylewne okazywanie emocji. Wychodząc ukłoniła się tylko nisko i spokojnie wyszła na korytarz. Była już ponownie w holu, gotowa wyjść na zewnątrz i podzielić się z całym światem swoją radością, kiedy ktoś zawołał ją po imieniu.
- Pani Mario! Proszę chwilę poczekać - Park Yoochun biegł w jej stronę.
- Coś się stało? - Marysia była pewna, że chłopak zaraz jej powie, że jednak się rozmyślił i nie chce jej rysunków.
- Pomyślałem, że skoro od dziś mamy współpracować, warto było by się lepiej poznać. Chciałem zaprosić panią na kawę.
Dziewczyna chciała się zgodzić, ucieszona, że jednak się myliła, ale przypomniała sobie, że jest umówiona z przyjaciółką. Odwołanie spotkania z Gabryśką równało się śmiercią w męczarniach.
- Bardzo pana przepraszam, ale mam już plany na dziś i bardzo się spieszę. - spojrzała na jego smutną twarz i od razu dodała - Ale przecież od teraz będziemy widywać się bardzo często, więc na pewno nadarzy się jeszcze wiele okazji, żeby napić się kawy - uśmiechnęła się do niego najładniej, jak potrafiła. Mężczyzna nieśmiało odwzajemnił uśmiech.
- Rozumiem. Tak więc, do zobaczenia w poniedziałek - skinął głową, obrócił się na pięcie i ruszył do windy.
- Do zobaczenia - Maryśka z błogą miną pomachała jego plecom.


- Oj tam, zdaje ci się, że jest taki boski, bo dzięki niemu masz pracę... - Gabi przekrzykiwała muzykę w klubie, do którego zaprowadziła przyjaciółkę.
- Nieprawda, wiedziałam to już, kiedy weszłam do windy, a on się do mnie uśmiechnął. - Maryśka rozmarzyła się, na wspomnienie o nowo poznanym, młodym pisarzu.
- A wiesz przynajmniej, co on pisze? Pierwszy raz o nim słyszę. 
- Dowiem się w poniedziałek - blondynka pokazała Gabi język. 
- Wiesz co, dopiero co miałaś akcję z jednym facetem, a już rozpływasz się nad następnym. Jesteś słaba, malutka.
- Oj odczep się, to zupełnie inna sprawa - Marysia naburmuszyła się. Wypatrzyła jakąś wolną kanapę pod ścianą i pociągnęła w jej kierunku przyjaciółkę. Gabryśka przewróciła tylko oczami. 
- Zapomniałabym! Jinwoo znalazł dla mnie jakiś pokój. Dzwoniłam do niego przed wyjściem. Mam go obejrzeć jutro w południe, więc nie możemy za długo tu zostać.
- Zginęłabyś bez tego faceta - Gabi zaśmiała się - O! Zaczyna się! Po tym możemy wychodzić.

Nie wyjaśniając, co się zaczyna, różowowłosa pociągnęła Marysię w stronę niewielkiej sceny. Przeprosiła ją na chwilę i poszła do baru, żeby kupić drinki. Po chwili na scenie zapaliły się światła, a na jej środek wyszedł wysoki chłopak w dżinsach, białej obcisłej podkoszulce, gdzieniegdzie umazanej czymś, co wyglądało jak smar i ochronnym kasku na głowie. Muzyka zmieniła się na wolniejszą i bardziej zmysłową, a ów osobnik zaczął tańczyć. Żeńska część publiczności zapiszczała z ekscytacji. Chłopak zdjął kask, podszedł do jednej z dziewczyn w pierwszym rzędzie i założył go na jej głowę. Jedną dłonią pogładził ją po policzku, drugą ręką chwycił ją w pasie i przysunął do siebie. Wykonał kilka sugestywnych ruchów biodrami i wrócił na scenę, zostawiając dziewczynę w stanie bliskim omdlenia.
Chłopak kontynuował jakiś przesycony erotyzmem układ. W końcu jednym, zdecydowanym gestem zerwał z siebie koszulkę, co wywołało głośny jęk zadowolenia u większości dziewczyn na sali i niekontrolowany wybuch śmiechu u Maryśki. Striptiz jakoś nigdy jej nie kręcił, a w wykonaniu tego faceta, wręcz bawił. 

- Nie podoba ci się gwiazda naszego lokalu? - usłyszała za sobą męski głos. Obejrzała się i zobaczyła wielkiego, barczystego mężczyznę, jeżeli dobrze kojarzyła - jednego z bramkarzy.
- Ogólnie faceci ganiający z gołymi tyłkami publicznie, mnie nie pociągają, a ten koleś jest wyjątkowo zabawny.
- Wolisz prawdziwych mężczyzn, a nie takich wychuchanych chłoptasiów, prawda?
- Nie do końca to miałam na myśli...- Maryśka uśmiechnęła się niepewnie do ochroniarza.
- No nie wstydź się maleńka - koleś oblizał wargi i jedną ręką objął dziewczynę w pasie - Może stąd wyjdziemy?
Maryśkę, jak zwykle w takich chwilach, całkowicie zamurowało. Nie wiedziała co powiedzieć i jak się zachować, ale w tej chwili na ratunek przybyła Gabi.
- Kochanie, czy ten pan ci się naprzykrza - strąciła rękę bramkarza i sama przytuliła przyjaciółkę. Marysia tylko przytaknęła. 
- Proszę zostawić moją dziewczynę w spokoju! - Gabi udając oburzenie wyzywająco spojrzała w oczy mężczyzny. Ten wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamilkł, gdy zobaczył, że różowowłosa delikatnie całuje w usta blondynkę.
- Już wszystko w porządku skarbie, już nikt nie będzie cię zaczepiał. - słysząc te słowa z ust Gabi, ochroniarz wycofał się mówiąc coś, o głupich zboczonych lesbach. Całej tej scence, zanim zniknął ze sceny, przyglądał się z wielką ciekawością striptizer. Burza oklasków sprawiła, że Marysia z Gabi zauważyły, że występ już się skończył. 
- O nie! Przegapiłam! - Gabryśka zawyła zrozpaczona.
- Tego śmiesznego striptizera? 
- To Yunho! Jest boski! To najlepszy tancerz tutaj, a na dodatek taki przystojny.
- Gabi? Gdzie jesteś? Zeżarłaś Gabi? Gabi nie jara się chłopaczkami latającymi po scenie z gołym tyłkiem - Maryśka zaśmiała się w głos.
- Oj, maleńka, przecież każdy ma jakieś słabości. Moją akurat są dobrze zbudowane, męskie ciasteczka. To, co idziemy? 
Gabryśka uśmiechnęła się niewinnie. Marysia westchnęła tylko i wzniosła oczy ku niebu, zastanawiając się, co stało się z niegdyś zupełnie dobrym gustem jej przyjaciółki. Dziewczyny dokończyły swoje drinki i zaczęły przeciskać się przez tłum w stronę wyjścia, przy którym wartę pełnił znany już im ochroniarz. 
- Wyczuwam kłopoty – Maryśka jęknęła, niezadowolona.
- A tam, dawaj łapę.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie, a Gabryśka chwyciła jej wyciągniętą dłoń i splotła ich palce. Trzymając się za ręce minęły ochroniarza, który przyglądał im się wyraźnie wkurzony. Kiedy wyszły na ulicę zaczęły zanosić się śmiechem.
- Gabi! Czas zmienić sposób na natrętnych facetów, bo niedługo cały Seul będzie myślał, że jesteśmy lesbijkami.
- No coś za coś, maleńka. Albo bycie lesbijką, albo macanko w wykonaniu jakiegoś obrzydliwca.
- Dobrze słoneczko ty moje ukochane... Chyba już wybrałam. 
Przyjaciółki rozstały się na stacji metra, umawiając się na następny dzień. 


Było prawie południe. W salonie przytulnego mieszkanka kłóciło się dwóch mężczyzn.
- Kociaczku, czyś ty oszalał? Moja pracownia? - przystojny, wyjątkowo zadbany chłopak wpatrywał się w Mina swoimi wielkimi oczami.
- Jaejoong! Mówiłem, żebyś nie nazywał mnie Kotem, Kociaczkiem, Kociakiem, czy jakimkolwiek innym futrzakiem.
- Ale Changmin-ah... - Jae zrobił minę zbitego psa i spode łba patrzył na swojego chłopaka.
- Jae, nie ma żadnych „ale”! Z czegoś musimy spłacić ten kredyt, który jak pragnę ci przypomnieć, to ty zaciągnąłeś. A z tej, jak to nazywasz, pracowni, nie korzystałeś już od pół roku. Więc zapomnij o niej na kolejne pół, bo do tego czasu będziemy mieć lokatora.
- Jesteś okrutny. Wszyscy przeciwko mnie! Najpierw Yoo, teraz ty. Mój przyjaciel i ukochany. - Jaejoong opadł na kanapę w dramatyczny sposób, chwycił poduszkę i przytulił ją do piersi. Min popatrzył na niego i pokręcił głową zupełnie zrezygnowany.
- Wiesz, że takie zachowanie na mnie nie działa. I dobrze wiesz, że Yoochun miał rację, więc nie histeryzuj.
Jae już chciał zaprotestować, ale w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. 
- Masz być miły, sympatyczny, nie histeryzować i nie narzekać! Ta osoba i tak tu zamieszka, więc nie ma sensu stosowanie tych twoich sztuczek. - Changmin pogroził swojemu partnerowi palcem.


Marysia stała przy wejściu mieszkania, w którym jak miała nadzieję już niedługo przyjdzie jej zamieszkać. Po dość długiej chwili drzwi otworzył wysoki chłopak, który uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Ty pewnie jesteś Maria? Nazywam się Shim Changmin, jestem właścicielem tego mieszkania. Proszę, wejdź.
- Miło mi cię poznać. - dziewczyna podała mu rękę.
Weszli do salonu. Maryśka była zachwycona. Wszystkie meble były takie piękne, z najnowszej kolekcji, która ostatnio oglądała w jednym z tych luksusowych centrów handlowych. Tak bardzo chciała coś z niej mieć, ale nie było jej stać nawet na małą półkę na książki.
- Ten skrzywiony na kanapie to mój chłopak, Kim Jaejoong. Chwilowo jest obrażony na cały świat, ale nie przejmuj się, zazwyczaj jest uroczy. - Changmin usiadł koło naburmuszonego Jae i objął go ramieniem. - Czy mogę wiedzieć, czym się zajmujesz?
- Jestem studentką akademii sztuk pięknych. Przyjechałam tu z Polski na roczną wymianie, zostało mi jeszcze trochę ponad pół roku. - Jaejoong słysząc to podniósł głowę z zainteresowaniem
- A na jakim wydziale jesteś? - zapytał
- Na malarstwie. 
- Ja też tam studiowałem, ale skończyłem jako niedoceniony ilustrator bajek podrzędnego pisarza. - Jae westchnął ciężko.
- To miło, że nazywasz swojego najlepszego przyjaciela podrzędnym pisarzem – Min powiedział ostro.
Marysia widząc, że zanosi się na kłótnię postanowiła wtrącić się do rozmowy.
- Ja nie myślę, że ilustrowanie jest złe. Oczywiście kocham tworzyć swoje obrazy, ale kiedy mogę czyjeś słowa zamieć w coś widocznego, czuję się niesamowicie. Mam do tego bardzo osobisty stosunek, szczególnie, jeśli chodzi o bajki... Zawsze chciałam zrobić ilustracje do takiej książki! dziewczyna uśmiechnęła się do siebie w lekkim rozmarzeniu. Jaejoong patrzył na nią z rozdziawioną buzią i Min wiedział już, że największy kłopot właśnie sam się rozwiązał.


Dalej wszystko poszło już gładko. Jaejoong, kiedy tylko dowiedział się, że Marysia jest jego koleżanką po fachu, od razu zapomniał o swoich wszelkich obiekcjach związanych z wynajęciem pokoju. Teraz pełen entuzjazmu oprowadzał ją po mieszaniu i przekonywał, że lepszego nie znajdzie w całym Seulu, a zapewne i w Korei. Siedzieli już przy kawie i ustalali szczegóły jutrzejszej przeprowadzki, kiedy ktoś wpadł do mieszkania, nie zawracając sobie głowy takim szczegółami, jak na przykład dzwonek do drzwi. W salonie zjawił się wysoki chłopak, zmęczony jakby dopiero co przebiegł maraton. Maryśka była pewna, że już gdzieś go widziała.
- Chłopaki! Nocuję tu dziś. Ta małpa znów wyrzuciła mnie z mieszkania! - po chwili zauważył, że w salonie znajduje się ktoś jeszcze. - A to kto? 
- To jest Marysia, od jutra będzie tu mieszkała. Marysiu, to jest Yunho, nasz przyjaciel, który od jutra nie będzie miał gdzie nocować, gdy tylko kolejna dziewczyna wyrzuci go od siebie. - Min uśmiechnął się wrednie i z widoczną satysfakcją.
Dziewczynie od razu przypomniał się wczorajszy wypad do klubu. Już wiedziała skąd zna tego chłopaka. No pięknie. Para gejów i ich przyjaciel striptizer. Co mnie jeszcze czeka? pomyślała i zaśmiała się w duchu. 
Marysia spojrzała na zegarek. Stwierdziła, że jest już późno, a ona musi się jeszcze spakować, więc pożegnała się ze swoimi prawie-lokatorami oraz ich przyjacielem, po czym zadowolona wyszła z mieszkania. Kiedy zamknęły się za nią drzwi odezwał się Yunho.
- To mieszkanie to jakiś ośrodek homoseksualizmu normalnie!
- No... ale mi odkrycie – Jae spojrzał na niego znudzony.
- Oj, nie o was mi przecież chodzi, tylko o nią.
- O nią? - zapytali równocześnie.
- Nie powiedziała wam? To lesbijka! Widziałem ją wczoraj u siebie w klubie, była z dziewczyną, która wyglądała na totalnie zakochaną i zazdrosną...

wtorek, 28 stycznia 2014

Punkt Widzenia Część I

Na początku serdeczne podziękowania dla mojej kochanej @AmeliaBones za niesamowity szablon i jak zawsze twórczą betę tekstu <3 Jesteś najlepsza!!!


Część I


Przy stoliku w niewielkiej kawiarni siedziała drobna blondynka. W skupieniu przeglądała jakąś gazetę, co chwila zakreślając coś kolorowym markerem. Kawa, która stała na jej stoliku, była już zupełnie zimna, ale wyglądało na to, że dziewczyna nawet jej nie spróbowała.
Kiedy dotarła do ostatniej strony, z torby leżącej na krzesełku obok wyjęła telefon. Zanim jednak udało jej się wybrać jakikolwiek numer podeszła do niej wysoka dziewczyna, z włosami ufarbowanymi na intensywny róż. Miała na sobie czarną, obcisłą, krótką sukienkę z długim rękawem, czerwone kabaretki i ciężkie buty z cholewami. Nachyliła się nad niczego nieświadomą blondynką.

- Cześć Maryśka! - Wykrzyknęła prosto do jej ucha. Dziewczyna prawie spadła z krzesła. Odwróciła się trzymając za serce i oddychając głęboko.
- Matko kochana! Gabi, chcesz mnie zabić? Co ty tu robisz?
- Zawsze tu przychodzisz, kiedy masz jakiś problem.
- Chyba muszę to zmienić.
- Tak traktujesz najlepszą przyjaciółkę? - Gabi udała oburzenie. Siadła przy stoliku i upiła łyk kawy, po czym skrzywiła się lekko. - I po co cokolwiek zamawiasz, jeśli nie masz zamiaru tego pić? O, co tam czytasz?
Marysia starała się schować gazetę, ale jej przyjaciółka była szybsza i wyrwała jej ją z ręki. Spojrzała na tytuł. Z twarzy natychmiast znikł jej dotychczasowy uśmiech, ustępując miejsca wyraźnemu gniewowi.
- Maryśka, co to ma znaczyć? Szukasz mieszkania?
- Gabi, przecież wiesz, jaka jest sytuacja... Nie zostanę dłużej w akademiku. - na ładnej twarzy dziewczyny malowała się wielka determinacja.
- Przez jednego kretyna...
- Nawet o nim nie wspominaj – Maryśka ucięła ostro.
- Rozumiem, że nie chcesz z nim mieszkać... ale kobieto, nie stać cię na mieszkanie. Nasze stypendia i tak ledwie starczają na życie.
- Znajdę pracę.
- O na pewno... Koreańskim studentom z naszego kierunku nie jest łatwo znaleźć pracę, a już na pewno ktoś zatrudni dziewczynę z wymiany. - Gabi popukała się w czoło.
- W Seulu jest kilka wydawnictw... - Maryśka nie dawała za wygraną. Przyjaciółka spojrzała na nią z politowaniem.
- Wiesz co? To już lepiej, żebyś skorzystała z propozycji Jinwoo. 
- O nie, nie, nie! - blondynka podniosła ręce w obronnym geście. - Ja naprawdę bardzo go lubię, ale nie mam zamiaru u niego mieszkać, tym bardziej za darmo. Dobrze wiem, co ten wariat do mnie czuje. Nie mogę go wykorzystywać. 
- Ty i te twoje zasady – Gabi pokręciła głową. - Do kiedy możesz zostać u dziewczyn?
- Jeszcze dwa tygodnie, do tego czasu muszę znaleźć i mieszkanie i prace.
- Powodzenia kobieto, ale ja jakoś tego nie widzę.
- Gabrysiu kochana, jak ty zawsze potrafisz podnieść człowieka na duchu. - Marysia uśmiechnęła się krzywo.
- Oj już dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak. - Gabi poczochrała idealnie ułożone włosy przyjaciółki. - To co powiesz na wypad na jakąś imprezę dziś wieczorem? 
Blondynka spojrzała na nią spode łba. Dziewczyna jednak się nie poddawała.
- No... nie rób takiej miny. Dostałam ekstra forsę od starych na urodziny, więc płacę za wszystko.
- Skoro tak stawiasz sprawę – Maryśka rozpromieniła się nieco. - Mam jeszcze dziś jedną rozmowę w sprawie pracy, ale potem możemy zaszaleć.

Przyjaciółki wyszły z kawiarni w dużo lepszych nastojach. Ich miejsce zajęło dwóch mężczyzn. Obaj bardzo eleganccy, w doskonale dopasowanych garniturach. Wyższy z nich od razu zamówił dużą kawę i największe ciastko, jakie miał w swojej ofercie lokal. Niższy oglądał się za kelnerkami z błogim uśmiechem na ustach, ale poprosił tylko o wodę.
- Min, tempo, w jakim pochłaniasz to ciastko jest przerażające. - stwierdził po chwili, z niesmakiem patrząc na towarzysza.
- Takie spotkania są bardzo męczące! Ty sobie siedziałeś spokojnie z boku, a ja produkowałem się, żeby wypaść jak najlepiej. - wyższy, nazwany Minem, upił duży łyk kawy i westchnął zadowolony.
- Co nie znaczy, że się nie stresowałem. W końcu to bardzo ważny projekt, to ty jesteś szefem, większość sam przygotowałeś. Dlaczego to ja bym miał go przedstawiać?
- Dobra Junsu, nie tłumacz się. Ważne, że ten konkurs mamy na sto procent wygrany. Tylko szkoda, że pieniądze z tego tytułu będą tak późno. Oficjalne rozstrzygnięcie za miesiąc, a początek budowy za pół roku. Nie jest dobrze – Min wpatrywał się w resztkę swojego ciastka z niezadowoloną miną.
- Jeżeli masz jakieś problemy finansowe, wiesz, że możesz na mnie liczyć!
- Dzięki Junsu, ale jakoś sam sobie z tym poradzę...
- Coś się stało? - Junsu wpatrywał się w kolegę z niepokojem.
- Mój kochany mężczyzna ostatnio stwierdził, że w takim otoczeniu nie może tworzyć. Więc wymienił wszystkie meble... Kupił same najdroższe... Na kredyt... I kto to musi teraz spłacać? Oczywiście ja! - Min wyglądał jakby miał się zaraz popłakać, Junsu zaś starał się powstrzymać przed wybuchem śmiechu. 
- Wiesz co, Min? Czasem żałuję, że nie jestem gejem i nie mam takiego faceta jak ty. Przecież ty zostaniesz świętym za życia. Co ty z tym zrobisz?
- Mam pewien pomysł, ale obawiam się, że mój artysta się zdenerwuje... 
- Hmm? - Junsu z niecierpliwością wpatrywał się we współpracownika.
- Wynajmę ten pokój, który stoi pusty.
- Oj przyjacielu, czuję, że ktoś będzie spał niedługo na kanapie – Junsu zaśmiał się wesoło, za co Min spiorunował go wzrokiem.


Marysia była prawie spóźniona. Wpadła do holu największego koreańskiego wydawnictwa i popędziła w stronę widny. Była już pewna, że nie zdąży, ale w ostatniej chwil ktoś przytrzymał dla niej zamykające się drzwi. Kiedy ponownie się otworzyły, okazało się, że w środku był tylko chłopak, pewnie mniej więcej w jej wieku, i jak od razu zauważyła – bardzo przystojny. Dziewczyna tak zapatrzyła się na owego nieznajomego, że w chodząc do wnętrza windy potknęła się o własne nogi. Udało jej się utrzymać równowagę, ale teczka, którą miała w ręku upadła na podłogę i cała jej zawartość rozsypała się wokół ich stóp. Maryśka z okrzykiem rzuciła się, żeby wszystko pozbierać. Chłopak też schylił się by jej pomóc. Podniósł jedną z kartek i przyglądał jej się przez chwilę. Był to obrazek przedstawiający elfa wśród kwiatów.
- To twoje prace? - zapytał oglądając inne, podobnie bajkowe rysunki.
- Yhm – mruknęła tylko blondynka, ciągle zajęta porządkowaniem zawartości teczki.
- Idziesz na spotkanie w sprawie pracy? - zapytał z uśmiechem, który sprawił, że pod Maryśką ugięły się kolana.
- Tak – odpowiedziała niepewnie. W tej chwili winda zatrzymała się. Oboje wysiedli na tym samym piętrze. 
- Powodzenia! - powiedział chłopak i odszedł kierując się w przeciwną stronę korytarza.

Maryśka znalazła łazienkę. Przejrzała się w lustrze, poprawiła włosy i przeciągnęła usta błyszczykiem. Wzięła trzy głębokie wdechy, po czym wyszła na zewnątrz. Pod pokojem, w którym miała odbyć się rozmowa stały już trzy inne osoby. Dziewczyna była pewna, że dwójkę z nich kojarzy z widzenia, byli chyba studentami ze starszego roku na jej uczelni.
Poczuła wibracje w torbie. Wyjęła telefon i odczytała wiadomość.
Wiem, że nie chcesz mojej pomocy, ale właśnie dowiedziałem się o pokoju do wynajęcia, który może ci się spodobać. Jeżeli chcesz, umówię cię na jutro. Jinwoo
Maryśka uśmiechnęła się do siebie i od razu odpisała.

Jesteś cudownym przyjacielem. Chętnie obejrzę ten pokój.


- Pani Maria Jasińska!
Dziewczyna na drżących nogach weszła do gabinetu, gdzie za dużym biurkiem siedziało trzech mężczyzn. Dwóch było już dobrze po czterdziestce. Obaj mieli groźne miny, które mocno zaniepokoiły Marysię. Kiedy jednak spojrzała na trzeciego z nich o mało nie zemdlała. Z lekko znudzoną miną przy samym brzegu siedział chłopak z windy. Kiedy podniósł wzrok i zobaczył dziewczynę cały się rozpromienił. 
- To jest pan Park Yoochun – jeden z mężczyzn wskazał na niego. - To do jego najnowszej książki szukamy ilustratora.
Park Yoochun uśmiechnął się wesoło do Marysi. Dziewczyna z radością przyjęła propozycję, gdy poproszono ją by usiadła. Nadmiar emocji najlepiej przeżywać na siedząco... 

sobota, 25 stycznia 2014

Na dobry początek!

Do tej pory pisałam przeważnie do szuflady. Postanowiłam to zmienić! Nie jestem wybitną pisarką, ale pisanie daj mi ogromnie dużo radości i pozytywnej energii, dlatego po dłuższej przerwie postanowiłam wrócić do tego hobby. Skoro są osoby, którym moje twory też sprawiają radość, warto się tym uczuciem dzielić :)

Na dobry początek fanfic, który zaczęłam dobrych kilka lat temu. Mam mocne postanowienie, aby go zakończyć, bo mam wrażenie, że bez tego nie będzie mi dane napisać już nic innego. Pomysł na fabułę wraca do mnie co jakiś czas. I choć okazuje się, że po dłuższej przerwie nie tak łatwo sklecić kilka zdań, postanowiłam dać siebie wszystko. Jeżeli uda mi się doprowadzić go do końca mam zamiar stworzyć pierwsze opowiadanie z własnymi bohaterami!

Opowiadanie nosi tytuł "Punkt Widzenia", jego bohaterami są członkowie DBSK (w pełnym pięcioosobowym składzie ;)), aczkolwiek jest to całkowite AU. Znalazł się tu jeden mały wątek Shounen-ai, ale mam nadzieję, że nikogo on nie odstraszy, bo jest on raczej zupełnie humorystyczny :)

Zapraszam więc do czytania, komentowania, dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, kiedy tylko pojawi się pierwsza część (obecnie w korekcie ;))