wtorek, 11 lutego 2014

Punkt Widzenia Część VII

Ostatnia część z tych, które były już gotowe. Edytowana na telefonie podczas nudnych szkoleń xD Więc formatowanie mogło iść się kochać~~
  

Część VII


Changmin był skonany. Miał wyjątkowo paskudny dzień i nic nie układało się po jego myśli. Na dodatek jeszcze ten upierdliwy klient, który czepiał się wszystkich poprawek, które przez ostatnie tygodnie nanosił na projekt. Gdyby jeszcze mógł liczyć na swojego wspólnika. Tylko, że Junsu ostatnio w ogóle nie przejmował się sprawami firmy, a jego cała uwaga była poświęcona pozowaniu do obrazu Gabryśki. Nic więc dziwnego, że jedyne, o czym myślał w drodze do domu to pyszna kolacja przygotowana przez jego ukochanego i długi sen z rzeczonym ukochanym u boku. Niestety ani jedno, ani drugie nie miało być mu dane tego wieczoru.

- Bo to jest wredna, bezwstydna dziwka! - Marysia wysepleniła i ochoczo wychyliła kolejny już tego dnia kieliszek jakiegoś mocnego alkoholu. Jaejoong przyglądał jej się kiwając się lekko. Nigdy by się nie spodziewał, że jakakolwiek dziewczyna może mieć tak mocną głowę. Spędził niejeden wieczór pijąc z Yoochunem, ale tylu butelek jeszcze nigdy nie opróżnili. Poza tym, nie wiedział, czy to zawartość alkoholu we krwi przyćmiła mu umysł, ale za żadne skarby świata nie mógł domyślić się komu od godziny złorzeczy dziewczyna.
- Ale... Ale kto? - zapytał, próbując ponownie napełnić kieliszki, ale niestety wyzwanie okazało się go przerastać. Zrezygnowany pociągnął z gwinta. 
-Mówię przecież, że dziwka! Słuchałbyś mnie, a nie... - Maryśka westchnęła ciężko i wyrwała butelkę z ręki swojego współlokatora. Jae patrzył szeroko otwartymi oczami i z rozdziawioną buzią jak dziewczyna wlewa w siebie porządną porcję alkoholu. 

Changmin otworzył drzwi do mieszkania i z nadzieją pociągnął nosem. Kiedy nie wyczuł żadnych smakołyków zrobił smutną minkę, ale z nadzieją ruszył przed siebie.
- Jaejoong-ah, kochanie, jesteś? - zawołał wkraczając do salonu. Obrzucił pomieszczenie spojrzeniem i tylko jęknął przeciągle. Malował się przed nim obraz nędzy i rozpaczy. A pośrodku dwójka nędzarzy śpiewała radośnie jakąś bełkotliwą piosenkę.
- Matko święta! Co tu się stało?
- O Kociaczku! Już jesteś? - Jaejoong rozpromienił się i niezdarnie poderwał się z kanapy. Podszedł do swojego chłopaka i próbował pocałować go na przywitanie.
- Jae! Błagam... - chłopak skrzywił się, kiedy poczuł moc oddechu swojej drugiej połówki.
- Oj, Kociaczku, nie przesadzaj. Wypiłem tylko jeden maleńki kieliszeczek – Jae zachichotał i wystawił języczek mocno nad czymś myśląc – No może to były nawet dwa!
- Chyba dwa litry... - Changmin spojrzał na Maryśkę, która odwróciła pustą butelkę do góry dnem i uparcie próbowała się z niej napić. Co raz przymykała jedno oko i drugim zaglądała do środka z niezadowoloną miną. Changmin posadził lekko opierającego się Jae z powrotem na kanapie.
- Za jakie grzechy... - mruknął pod nosem i wziął się za sprzątanie. Jaejoong obserwował swojego chłopaka, wtulony w swoją podusię. Wydął policzki niezadowolony, a w jego oczach pojawiły się łezki.
- Mój Kotek już mnie nie kocha – powiedział z wyrzutem. Changmin przewrócił tylko oczami i zupełnie go zignorował.
- Kup sobie drugiego – Maryśka powiedziała, jakby była to najbardziej oczywista rzecz pod słońcem, w międzyczasie wciąż walcząc z pustą butelką. 
-Marysiu! To jest myśl! - Jae ożywił się nagle. Min spojrzał na niego z niepokojem. - Changmin jest czasem taki niemiły. A takie urocze puchate maleństwo będzie kochać mnie bezwarunkowo. Kupię sobie kotka! - Zakończył radośnie podskakując na kanapie. Min miał tylko nadzieję, że jego mężczyzna jest na tyle pijany, że nie będzie pamiętał o tym genialnym pomyśle następnego dnia rano.


Po jakimś czasie, kiedy salon był już posprzątany Changmin zauważył, że zrobiło się bardzo cicho. Spojrzał na kanapę i uśmiechną się do siebie. Jaejoong i Marysia spali oparci o siebie głowami. Mężczyzna wyszedł na chwilę do sypialni, by po chwili wrócić z puchatym kocem. Przykrył śpiących pijaków. Pochylił się nad Jae i pocałował go w czoło, potem poczochrał włosy na głowie Marysi. Kiedy już skierował swoje kroki do kuchni do mieszkania jak tornado wpadł rozanielony Yunho.
- A ciebie, co tu przywiało? Bo już o to, czy kiedykolwiek nauczysz się używać dzwonka do drzwi nie będę pytać...
- Dziś nawet twoja nieuprzejmość nie wyprowadzi mnie z równowagi – Ho szczerzył się szeroko przez cały czas. - Zakochałem się! - wykrzyknął pełen entuzjazmu.
- Obudź ich – Min wskazał na dwójkę śpiącą na kanapie – A zaliczysz tak bliskie spotkanie z moją pięścią, że ją też pokochasz.
- A tym co się stało... - Yunho pochylił się nad nimi i badawczo przyjrzał ich twarzom. Wystarczyło, że pociągnął nosem, a wszystko stało się jasne
- No, no! Nieźle się sponiewierali - tancerz zachichotał. – Też mogę? W końcu jest co oblewać! - spojrzał na Changmina z nadzieją w oczach.
- Moja pięść też potrzebuje miłości – Min patrzył na kolegę wilkiem. Ho uniósł ręce w obronnym geście.- No to choć przenocować mi pozwól.- Masz nową pannę i znów nie masz gdzie spać? Szybko tym razem poszło!
-No bardzo zabawne. Nie mam nowej panny, tylko się zakochałem... i stara panna się o tym dowiedziała i wyrzuciła mnie z mieszkania. - chłopak zrobił minę zbitego szczeniaka.
- Z ciebie to jednak jest idiota! Warto było? Yunho od razu się rozpromienił. Z rozmarzonym westchnieniem opadł na fotel.- Nawet nie wiesz jak! Ona... Ona jest wyjątkowa! Piękna, inteligentna, pyskata i taka niedostępna. To jak mi przyłożyła w nos, kiedy próbowałem ją pocałować... Ideał.
- Pobiła cię? - Changmin nie mógł powstrzymać parsknięcia. - Ty idź do pokoju Maryśki, tylko niczego tam nie popsuj! Zejdź mi już z oczu.
Ho zerwał się na równe nogi, stanął na baczność i zasalutował.
- Tak jest panie kapitanie.
- Odmaszeruj, pókim dobry. - Min zrezygnowany patrzył jak Yunho popędził do sypialni dziewczyny. Postanowił darować sobie kolacje. Wolnym krokiem poczłapał pod prysznic, myśląc już tylko o tym by ten dzień nareszcie się skończył.


Jaejoonga obudziło ciche pukanie, którego źródła nie mógł zlokalizować. Bardziej skupiał się na intrygującym fakcie, że zamiast w swoim łóżku, wtulony w swojego faceta, obudził się na kanapie z głową na kolanach Marysi. Zanim udało mu się skojarzyć fakty, przez salon przeszedł Changmin w piżamie kierując się w stronę drzwi, złorzecząc pod nosem.- Kogo niesie o tej nieludzkiej porze? Co to hotel jakiś??!!
Po minucie wracał z miną wyrażającą coś na kształt połączenia furii i rozpaczy. Jae znał tą twarz, widział ją zawsze, kiedy zrobił coś, czego nie skonsultował wcześniej z Minem.
-Changmin, to gdzie położyć te bułeczki? - zaraz za gospodarzem radośnie podążał Junsu, ramie w ramie z Gabryśką.
- A wsadź je sobie! Dajcie mi wszyscy święty spokój! Możecie mnie zawołać jak śniadanie będzie gotowe. – Min zatrzasnął za sobą drzwi sypialni, nie zważając na to w jakie osłupienie wprawił pozostałych.
- Boże, kto tak wrzeszczy! Głowa mi pęka… – Maryśka zdezorientowana rozglądała się dookoła. Jae podniósł się z kanapy, czując, że i on ma niezłego kaca.
- Daj te bułki, zrobię coś do jedzenia, bo mój Kociaczek jest wybitnie nie w humorze. Myślę, że nie zjadł wczoraj kolacji.
Z tymi słowami Jaejoong zabrał torbę pełną pachnącego pieczywa z rąk Junsu i ruszył do kuchni.
- Która godzina? - Maryśka zapytała owijając się szczelnie kocem i ziewnęła przeciągle.
- Po siódmej. - odpowiedziała Gabi siadając koło przyjaciółki.
- Co wy tu robicie razem tak wcześnie? - Blondynka patrzyła podejrzliwie to na jedno to na drugie. Junsu jak zwykle błędnie zinterpretował jej zachowanie.
- Nie musisz się martwić, nie podrywam twojej dziewczyny – mrugnął do Marysi. – Zaproponowałem jej wczoraj, żeby u mnie przenocowała, bo strasznie długo nam się zeszło z tym obrazem. A Changmin chyba zapomniał, że dziś po dziewiątej mamy umówione spotkanie i obiecałem, że po niego podjadę. Gabrysia mówiła, że chciała się z tobą zobaczyć i tak o to jesteśmy. Nie gniewasz się? - zakończył uśmiechając się uroczo.

- Czy w tym domu panują koszarowe zasady i każdy musi wstawać o świcie? - w samych bokserkach, drapiąc się po pośladkach z pokoju Marysi wyłonił się rozczochrany Yunho. Popatrzył po twarzach zebranych z niezadowoloną miną. 
- Junsu, co ty tu kurde robisz z tą pokraką?
Gabryśka, czując na sobie pogardliwy wzrok tancerza, rzuciła się w jego stronę. Na szczęście Junsu złapał ją w ostatniej chwili.- Ty marna namiastko faceta... - krzyczał wyrywając się i wymachując rękoma w stronę Ho. 
- Ty bezmózgi orangutanie, podrygujący po scenie z gołym tyłkiem! Niech ja cię tylko dorwę.
- Durny babochłop! - chłopak odgrażał się pięścią, ale asekuracyjnie trzymał się blisko drzwi do sypialni.
- Przesadziłeś stary! Połowa twoich panienek jest mniej kobieca niż Gabi – Su odsunął się od dziewczyny na tyle by wciąż móc ją trzymać i zlustrował ją wzrokiem. Zatrzymał się dłużej na głębokim dekolcie podkreślającym bujny biust i miejscu gdzie kończyła się krótka spódniczka. Nieświadomie przełknął głośno ślinę. Yunho też przyjrzał się dziewczynie.
- Ale moim dziewczynom podobam się JA, a nie inne laski! - prychnął z dezaprobatą. Gabryśka zaśmiała się sucho.
- A tu cię boli! Podeptałam twoje malutkie, biedne ego...
Dalszą kłótnie powstrzymał na szczęście Jaejoong oznajmiający, że śniadanie gotowe. Już po pięciu minutach wszyscy siedzieli przy stole w salonie. Yunho, teraz już całkiem kompletnie ubrany, wraz z Gabi, wciąż obrzucali się nieprzyjaznymi spojrzeniami, ale na szczęście powstrzymywali się od komentarzy. Za to humor Changmina ulegał poprawie z każdą zjedzoną kanapką. W końcu z ogromnym uśmiechem na twarzy pożegnał się z Jae i wyciągnął Junsu z mieszkania, entuzjastycznie rozprawiając o zbliżającym się spotkaniu. Zaraz za nimi wyszedł Ho patrząc na wszystkich spode łba.

- To ja może posprzątam i jakąś kawę zrobię – Jaejoong wstał trzymając się za głowę.
- A temu co? - Gabi zapytała, patrząc za jęczącym chłopakiem.
- To samo, co i mi... Wypiliśmy trochę. - Maryśka rozłożyła się na kanapie.
- Trochę za dużo chyba. Coś się stało?
- Nawet nie pytaj! Nie chce mi się gadać w tym stanie. - Blondynka skrzywiła się - Shimhee! Niech to ci powie wszystko.
- Dziwka jedna!
- Kto dziwka? - zapytał Jae wchodząc do salonu z tacą, na której stały trzy filiżanki parującej kawy i mając dziwne poczucie deja vu.
Marysia nie chcąc nic zdradzać szybko zmieniła temat i zaczęła wypytywać Gabi o szczegóły pracy nad obrazem, do którego pozował Junsu. Trójka malarzy całkowicie oddała się rozmowom o sztuce, swoich ulubionych artystach, stylach.
- W sumie to ostatnio widziałem prace Gabrysi – powiedział po pewnym czasie. – Maryśka rozrzuca swoje szkice po całym domu, więc jej prace poznałbym po dwóch kreskach. A czy wy w ogóle widziałyście coś mojego? Dziewczyny zgodnie zaprzeczyły, kręcąc głowami.
- Chcecie? - chłopak aż skakał z ekscytacji.
- No jasne! - Maryśka uśmiechnęła się do niego.
- Zaraz wracam!

Jae pognał do swojego pokoju. Wyniósł z niego kilka tomów z kolorowymi okładkami. Usiadł i podał je dziewczynom.
- Książki Yoochuna. - powiedział uśmiechając się delikatnie. Wskazał na jedną, którą właśnie kartkowała Gabi. - Ta była pierwsza. Pamiętam jak się obaj denerwowaliśmy. Byłem wtedy jeszcze na studiach, jak ty teraz – spojrzał na Marysię. - Ale twoje ilustracje są lepsze. Widzisz ile miałem braków? - pokazywał im kolejne ilustracje opisując każdą po kolei. - Yoo jednak się uparł, żebym to ja to ilustrował. Wierzył we mnie. Pewnie gdyby nie on, nie skończyłbym nawet liceum...
Gabi z Maryśką spojrzały na Jae zdziwione. On uśmiechnął się tylko promiennie i wziąwszy do ręki jedną z książek przyjrzał się jej dokładnie i zaczął opowiadać.
- Nigdy nie byłem dobrym uczniem. Zamiast robić notatki, rysowałem. Tylko w tym czułem się dobry. Poza tym raczej nie byłem lubiany w klasie. Wcześniej nie było to problemem, ale w liceum i ja i inni też zauważyli, że raczej nie interesują mnie dziewczyny. No i raczej nie było to mile widziane – jego uśmiech lekko przybladł – Prawie z miejsca stałem się takim klasowym wyrzutkiem. Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało. Później już sam starałem się zniechęcać każdego, kto próbował złapać ze mną kontakt. Dopóki nie pojawił się Yoochun. Był nowy w szkole, tylko koło mnie było wolne miejsce i tak wylądowaliśmy w jednej ławce. Ależ on był wtedy uroczy – Jae zachichotał. - Chłopaczek z dobrego domu, trochę nieśmiały, a może po prostu miał wszystkich gdzieś?
- Mówisz o nim tak jakbyś się w nim zakochał! - Gabi zaśmiała się.
- Bo tak było! - Jae puścił do niej oko. - Wpadłem jak śliwka w kompot. Yoo jest w końcu bardzo przystojny i całkiem inteligentny. Żeby nie wziął mnie za totalnego kretyna, zacząłem się uczyć, podciągnąłem stopnie. Nawet teraz jak o tym pomyślę, to chce mi się śmiać, bo w sumie on nawet się do mnie nie odzywał. Zresztą do nikogo się nie odzywał. Po lekcjach przyjeżdżała po niego matka, znikał zaraz po dzwonku. Raz zapomniał notesu. Myślałem, że ma tam notatki.
- A tam opowiadania! - wykrzyknęła Gabi. – Co wyście, się z dramy urwali?
- To po prostu przeznaczenie – Jaejoong pokazał jej język. - Wracając do tematu... Zacząłem czytać. Muszę przyznać, że mocno się zdziwiłem. Wiecie, kiedy nastolatek pisze opowiadania, to zwykle jakieś science-fiction czy kryminały. Ale na pewno nie bajki dla dzieci. I zanim zdołałem się powstrzymać nabazgrałem kilka rysunków na wolnych kartkach. Następnego dnia oddałem mu zeszyt. Na początku się wściekł, ale kiedy zobaczył rysunki... Poprosił o więcej. I tak to się zaczęło. Na początku nie rozmawialiśmy o niczym innym niż te opowiadania, a z czasem szczerze się zaprzyjaźniliśmy.
- A tobie było na rękę, że jesteś blisko faceta, w którym się podkochujesz. – Gabi wyszczerzyła się wrednie.
- Na początku tak było, ale z czasem dałem sobie spokój. Nie jestem masochistą. Kiedy stało się jasne, że nie interesują go faceci, odpuściłem... Zresztą, mniej więcej wtedy poznałem Mina. Widać tak miało być. Yoo namówił mnie żebym zdawał na studia, a kiedy postanowił wydać swoje prace, poprosił mnie o ilustracje. I w sumie tak to było. - Jae zakończył śmiejąc się wesoło.
- Pytałeś kiedyś Yoochuna, czemu pisze właśnie coś takiego? - do tej pory Marysia nie odzywała się ani słowem.
- Powinnaś sama go zapytać... Choć nie wiem, czy będzie chciał mówić... - Jae zauważył błagalne spojrzenie dziewczyny i westchnął zrezygnowany. - Nie wiem dokładnie jak to jest, wydaje mi się, że nie powiedział mi nigdy wszystkiego, część więc sobie dopowiedziałem... Widzisz... Ojciec Yoo zawsze był bardzo zapracowany, żeby jego rodzinie nigdy niczego nie brakowało. I rzeczywiście, Yoo zawsze miał wszystko, oprócz bliskości ojca. Kilka razy był u mnie w domu. Nam nigdy się specjalnie nie przelewało, mam siedem sióstr, a mimo to, rodzice zawsze mięli dla nas czas. Może mi się wydawało, ale czasem widziałem w jego oczach zazdrość. Kiedyś powiedział mi, że pierwszą historię opowiedział swojemu młodszemu bratu. Potem siadał z nim, co wieczór i tworzył coś nowego. Myślę, że robił to za ojca, chciał, żeby brat miał to, czego jemu najbardziej brakowało.
Marysia nie mogła powstrzymać łez. Nagle zalała ją fala zbyt bolesnych wspomnień. Zerwała się z kanapy i pobiegła do siebie. Jaejoong chciał pójść za nią, ale Gabi go powstrzymała. Spojrzał na nią zmieszany, ale dziewczyna tylko pokręciła głową.
- Nie martw się. Daj jej pobyć tylko chwile samej.
Jae nie był do końca przekonany, ale usiadł na kanapie i z niepokojem patrzył na drzwi do sypialni swojej współlokatorki.


Yoochun czuł się nieswojo. Już dawno zauważył jak patrzy na niego Shimhee. W innych okolicznościach na pewno skorzystałby z okazji. Jego asystentka była piękną, seksowną kobietą. Żaden facet nie potrafił przejść koło niej obojętnie, on też. Nawet nie próbował się oszukiwać, że zatrudnił ja z powodu jej kwalifikacji. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Nie potrafił skupić się na niczym, odkąd tak mało zabrakło a pocałowałby Marysię. Pewnie gdyby to zrobił, dziewczyna nigdy by mu nie wybaczyła. Tylko, czy to jego wina, że już wtedy, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, wydała mu się tak strasznie pociągająca? Ale oczywiście w jego życiu nic nie mogło być za proste. Zauroczyła go piękna rysowniczka z Polski, to jeszcze pół biedy. Fakt, że ona była zauroczona swoją słodką dziewczyną był już całkiem nie do zniesienia. Trudno było mu zachować spokój na spotkaniach z Marysią. Dlatego postanowił, że zawsze będzie zabierał ze sobą Shimhee. Miał nadzieję, że w ten sposób nie wplącze się w sytuację, której będzie później żałował. 
- Yoochun, przejrzałeś już teksty po korekcie? - głos Shimhee wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na dziewczynę niezbyt przytomnie.
- Nie... - odpowiedział w końcu. – Ale do jutra na pewno zdążę.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Może zrobić ci kawy? - asystentka zapytała widząc jego mętne spojrzenie.
- Dziękuje, ale nie mam ochoty... Może skończymy na dziś?
- Źle się czujesz? - dziewczyna oparła się o biurko i delikatnie położyła dłoń na jego czole. Po chwili przesunęła ją na jego policzek. - Nie masz gorączki.
Yoo nie wiedział jak zareagować. Wstał powoli i sięgnął po marynarkę wiszącą na oparciu fotela.
- To nie to, po prostu jestem przemęczony.
- Przepraszam... - Wyszeptała Shimhee. Yoochun patrzył na nią zdziwiony, a ona cicho kontynuowała. – Masz ostatnio tyle na głowie, a ja obarczałam cię jeszcze moimi problemami.
- Shimhee, przestań... Wiesz, że możesz na mnie polegać. - pisarz wolałby, tego nie mówić. Bał się, że zostanie opacznie zrozumiany. Z drugiej strony nie chciał zostawić jej samej z problemami. Nie dość, że niedawno ktoś zdemolował jej mieszkanie, to miała okropną sytuację na uczelni. I nikogo bliskiego w Seulu. To wszystko sprawiło, że w jakiś sposób czuł się za nią odpowiedzialny.
Niespodziewanie Shimhee podeszła do niego i pocałowała w policzek.
- Idź już, ja mam jeszcze parę spraw do załatwienia - uśmiechnęła się do niego ciepło.
Yoochun westchnął ciężko, kiedy zamknął za sobą drzwi i wolnym krokiem ruszył do windy. Shimhee w tym czasie zadowolona z siebie śmiała się pod nosem.


- Yoochun-ah, co tu robisz? - Jae ze zdziwieniem przyglądał się przyjacielowi, który z niewyraźną miną stał w drzwiach.
- Sam chciałbym wiedzieć... - powiedział i wszedł do środka.
- Dobrze się czujesz?
Yoo był tak sfrustrowany, że wybuchnął nagle, co zaskoczyło nawet jego samego.
- Nie! Nie czuję się dobrze! Zwariowałem! Najnormalniej w świecie zwariowałem...
Chciał kontynuować, ale zobaczył wychylającą się zza winkla Gabi.
- Cz... cześć... - wyjąkał zawstydzony.
- Cześć... i cześć. Ja już sobie pójdę.
- A co z Marysią? - Jae zapytał zaniepokojony. 
-Coś się stało Marysi? - Yoochun nie potrafił ukryć lekkiej paniki w głosie. Gabi zmierzyła go rozbawionym spojrzeniem, ale on tego nie zauważył.
- Nic takiego. Jak będzie chciała rozmawiać, na pewno da mi znać. Nie naciskaj na nią, dobrze Jae?

Panowie pożegnali się z Gabi i rozsiedli w salonie. Yoo rozglądał się dookoła niespokojnie.
- Gdzie Marysia? - zapytał w końcu.- U siebie, od wczoraj jest w złym stanie... Odkąd ten facet wyszedł.
- Jaki facet? - Yoochun zabrzmiał dość agresywnie.
- Skąd mogę wiedzieć... - Jae przyglądał się przyjacielowi zdziwiony. Przez chwilę, chciał mu opowiedzieć, o podsłuchanej rozmowie, ale widząc jego reakcję zrezygnował.
- Muszę z nią porozmawiać.
- Myślę, że ona nie ma ochoty... z nikim rozmawiać – Jaejoong powiedział do pleców Yoo, znikającego w pokoju Marysi.

-Marysiu?
Dziewczyna podniosła głowę. Do tej pory siedziała na łóżku skulona, przyciągając kolana do piersi. Jej twarz była mokra od łez.
- Yoochun, coś się stało? - zapytała słabym głosem. Widok pisarza mocno ją zaskoczył.
Mężczyzna szybko wymyślił jakąś wymówkę.
- Mówiłaś, że masz gotową porcję nowych rysunków, więc pomyślałem, że po nie podjadę. - mówiąc to, zastanawiał się od kiedy jest takim masochistą. - Ale chyba jestem nie w porę...
- Nie przejmuj się. Miło będzie zająć się czymś innym. - blondynka wytarła twarz wierzchem dłoni. - Chodź, pokaże ci co zrobiłam...

Jaejoong odkleił się od drzwi sypialni Maryśki. I żałował, że w ogóle do nich podszedł. Nie dość, że nie rozwikłał jeszcze ostatniej zagadki, to teraz doszło do tego tyle nowych pytań. W duchu obiecał sobie, że nie będzie już wtykał nosa w nie swoje sprawy. Żadnego z tego pożytku, tylko same problemy. Ruszył do swojego pokoju, z mocnym postanowieniem spędzenia całego dnia z laptopem na kolanach. Musi znaleźć tą stronę z adopcją zwierzątek, która kiedyś przykuła jego uwagę...

Junsu stał w szlafroku za uśmiechniętą Gabryśką. Sam też nie mógł ukryć zadowolenia. Z dumą przyglądał się dziełu dziewczyny. Nigdy nawet nie podejrzewał, że może tak dobrze wyglądać nago. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ten efekt, to tylko i wyłącznie wynik niebywałego talentu dziewczyny.
- Niesamowite – nie zdołał powiedzieć nic więcej.
- Miałam dobrego modela – dziewczyna odwróciła się w jego stronę i ze śmiechem poczochrała jego włosy.
Su szybko zmienił temat, się ukryć jak bardzo krępował go gest dziewczyny.
- Musimy to uczcić! Mam tu trochę dobrego wina, co ty na to? - zapytał kierując się w stronę barku.
- Jak najbardziej, jestem na tak.
Kilka butelek później artystka i jej model leżeli na jego łóżku śmiejąc się do rozpuku, choć żadne tak do końca nie wiedziała z czego.
- Mam ochotę... - Gabi położyła się na boku i spojrzała wymownie na Junsu.
- Nie mam już więcej, wypiliśmy już wszystko.
- Nie o tym mówię. Mam ochotę na ciebie. - Dziewczyna zachichotała szaleńczo.
Su zatkało na moment. Jego pijany mózg nie do końca kojarzył wszystkie fakty. Po chwili wiedział tylko, że on też ma ochotę... Że tak naprawdę ma ją, odkąd pierwszy raz zobaczył tą szaloną dziewczynę. Bez żadnych oporów rzucił się na dziewczynę i przyszpilając ją do łóżka całym ciałem zaczął namiętnie całować...

4 komentarze:

  1. Miałam napisać już wcześniej,ale dopiero dziś przeczytałam wszystkie rozdziały^^ Jako Cassie jestem przeszczęśliwa,że jeszcze ktoś pisze opowiadania z naszymi chłopcami! (tym bardziej kontynuuje te z SunSu,a jestem fanką wszystkich znajdujących się tam opowiadań:D) Nie mogę się doczekać już następnego rozdziału (jako,że ten zakończył się napalonym Junsu XD) i obiecuję,że od tej pory będę gorliwie komentować! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ktoś to czyta ;) Kolejne dwa rozdziały są tak naprawdę gotowe, ale z powodu awarii kompa, nie mam jak ich wstawić. Poza tym, musze je wklepywać na telefonie.. Ehss...
    Fice na SunSu to mistrzostwo świata, czasem mam wrażenie, że ich bohaterki są równie znane, co Szyneczki xD I bardzo mnie boli, że wiele z nich jest niedokończone :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie..mogę poczekać,aż komputer zostanie naprawiony :) (chociaż mam wielką ochotę przeczytać już je teraz :D)..
    Hahahaha...masz racje co do ficzków na SunSu!^^ Uwielbiam je wszystkie i chociaż zdążyłam już je wszystkie ogarnąć kilka lat temu nadal do nich wracam i naprawdę żałuję,że są niedokończone,bo strasznie wciągają,a gdy nie ma zakończenia...czuje się okropne rozczarowanie..:c Na szczęście ja jako pisarz ficzków - amator (XD) mam wybujałą wyobraźnię i wiele z nich próbowałam wymyślać dalej...:D (Oczywiście tylko w swojej główce ;P)
    Tak but the way to nigdy nie pomyślałam,że jeszcze ktoś z SunSu zacznie kontynuować sunsowe ficzki! Poznałam kilka dziewczyn z SunSu,(a raczej znalazłam je przypadkiem na fejsieXD) i one już nie mają zamiaru ich kontynuować,a szkoda,szkoda...:D
    Tak więc...czekam cierpliwie na dalsze rozdziały i mam nadzieję,że uda Ci się napisać go do końca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Fic, mam w głowie od... Nawet nie pamiętam, kiedy wstawiłam początek na SunSu. Ale jak skończyłam jedna kobyłę to i z tą dam radę.
      Nie dam się. :D Nie zmarnuje tego pomysłu xD

      Usuń

Zależy mi na waszych komentarzach i opiniach, więc dziękuję za każde dobre słowo :D