niedziela, 9 marca 2014

Punkt Widzenia Część XII

Rozdział XII


Jaejoong siedział po turecku na podłodze przy kanapie. Ze zmartwieniem wymalowanym na jego przystojnej twarzy przyglądał się śpiącej Marysi, a Changmin krążył nerwowo po salonie nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Gabrysia w tym czasie wyszła do łazienki z telefonem w dłoni.
- Halo? Junsu-yah?
- Coś się stało, kotku? - jego delikatny głos w słuchawce sprawił, że odrobinkę się uspokoiła.
- Nie przyjeżdżaj po mnie jutro rano... Marysia jest chora, muszę z nią zostać.
- To coś poważnego? Może powinienem przyjechać?
- Wyjaśnię ci wszystko, kiedy się spotkamy. Marysia zemdlała jakiś czas temu, teraz śpi. Chłopaki odchodzą od zmysłów, muszę do nich wracać.
- Rozumiem, ale jeżeli będę potrzebny, dzwoń od razu, proszę.
- Dziękuję - powiedziała cicho - Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
Gabrysia rozłączyła się z lekkim uśmiechem na ustach. Wkładając telefon do kieszeni wróciła do salonu, gdzie Changmin nerwowo kartkował książkę, którą w przesyłce otrzymała Marysia. Jaejoong nie zmienił pozycji nawet na chwilę.
- Gabi, możesz mi to jakoś wyjaśnić? - Changmin wskazał na trzymaną w ręku książkę.
- Przyjrzyj się okładce - powiedziała siadając na przeciwko mężczyzny - Widzisz nazwisko autora?
- Jasiński? To tak jak...
Gabi spojrzała na niego wymownie.
- Tę książkę napisał ojciec Marysi.
Jae po raz pierwszy od prawie godziny odwrócił wzrok od śpiącej dziewczyny i wtrącił się do rozmowy.
- Jej tata pisze bajki?
Gabi pokiwała przecząco głową.
- Pisał. Zmarł osiem lat temu, Marysia zaczynała wtedy liceum. Ale to właśnie dzięki niemu zaczęła malować.
- Nie rozumiem - Min spojrzał na nią sceptycznie. - Nie powinna się ucieszyć?
- Gdyby to było takie proste… - Gabi westchnęła i wziąwszy książkę z rąk chłopaka, sama zaczęła ją przeglądać. Wahała się przez chwilę, aż w końcu zaczęła mówić.
- Maryśka niechętnie o tym opowiada. Pewnie mnie zabije, za to, że was wtajemniczam, ale w tej sytuacji, chyba nie mam wyjścia.
Jaejoong wstał z podłogi i usadowił się na kolanach Changmina, żeby mieć lepszy widok na opowiadającą dziewczynę. Ta westchnęła tylko, teatralnie przewracając oczami i kontynuowała.
- Ojciec Marysi był w Polsce dość popularnym autorem. W sumie nawet teraz, tyle lat po jego śmierci, te wszystkie książki wciąż nieźle się sprzedają. A to jest jedyny zbiór bajek jaki napisał. Z tego co wiem, rękopis skończył na krótko przed śmiercią. Te historie to opowieści, które tworzył Marysi na dobranoc, kiedy była mała. Ona nigdy wam nie mówiła, jak zaczęła malować, prawda?
Spojrzała badawczo na siedzących na przeciw niej mężczyzn. Obaj przytaknęli.
- Kiedyś poprosiła swojego ojca, żeby spisał i wydał swoje bajki. On odpowiedział, że zrobi to tylko wtedy, kiedy będzie mógł dodać do nich jej ilustracje. Maryśka zawsze miała talent, od początku podstawówki obie ciągle coś rysowałyśmy, ale wtedy zaczęła myśleć o tym na poważnie. Miałyśmy wtedy może po czternaście lat. Jej tata już wtedy chorował.
Jaejoong nachylił się przez stół i zabrał książkę z rąk Gabi. Przeglądał ją bardzo uważnie.
- To nie są ilustracje Marysi - powiedział w końcu zdziwiony. - Nie są nawet podobne do jej rysunków! Co więcej, są po prostu brzydkie.
Skrzywił się i rzucił książkę na stół. Gabrysia zaśmiała się gorzko.
- I właśnie tu jest pies pogrzebany. Czy Maryśka wam kiedyś wspomniała, że ma siostrę?
Mężczyźni spojrzeli na nią szeroko otwartymi oczami w niemym zdziwieniu.
- Wiecie, nie dziwcie się, ale gdybym ja miała taką siostrę, też bym o niej niechętnie opowiadała. Marysia widziała Zośkę całe trzy razy w życiu, w tym raz na pogrzebie ojca. Dwa kolejne na sali rozpraw, gdzie toczyła się walka o spadek - widząc, że Jae z Changminem są jeszcze bardziej zdezorientowani, kontynuowała. - Zośka to córka z pierwszego małżeństwa ojca Marysi. Jest od niej z dziesięć lat starsza. Miała chyba trzy lata jak jej rodzice się rozwiedli. Zaraz potem wyjechała z matką do Niemiec i nigdy więcej nie widziała ojca. Pojawiła się dopiero na jego pogrzebie, a już po kilku dniach przeszła do ataku domagając się większości jego majątku i pełnego prawa do rozporządzania prawami autorskimi do jego książek. Marysia i jej mama nawet nie próbowały walczyć, nie miały na to siły po tylu latach zmagania się z chorobą, a w końcu ze śmiercią ukochanej osoby. Finansowo też były zabezpieczone, bo mama Marysi prowadzi małą, ale ekskluzywną sieć butików. Poza tym Maryśka czuła się winna, że zabrała siostrze ojca. Co oczywiście jest bzdurą totalną. Zośka oczywiście utrzymywała w sądzie, że ojciec nigdy się nią nie interesował. Tylko jakoś nie mogę w to uwierzyć... To jest już inna historia, więc wracając do tematu... Maryśka chciała tylko prawa do rękopisów, bo wiedziała, że wśród nich jest ten z bajkami, ale im bardziej było widać, jak bardzo jej na tym zależy, tym więcej robiła Zośka, żeby ich nie dostała. A wynik tego wszystkiego macie tutaj. Tylko nie rozumiem jak można być tak wrednym, żeby specjalnie wysyłać jej tę książkę aż do Korei.

Cała trójka zamyśliła się patrząc na śpiącą dziewczynę. Panującą w salonie ciszę przerwał Jaejoong.
- Zadzwonię do Chuna i powiem mu, że Marysia przez kilka dni będzie potrzebowała wolnego.
Niechętnie wstał z kolan swojego faceta i wykręcając numer przyjaciela zamknął się w sypialni.

Yoochun nie cierpiał takich wieczorów. Wolałby spędzić ten czas przed telewizorem, albo na spacerze z psem. Jednak cotygodniowa kolacja w domu rodzinnym była jednym z tych przykrych obowiązków, których nie da się uniknąć. Zawsze siedząc z rodzicami czuł się bardziej jak na stypie niż zwykłym rodzinnym obiedzie. Zawsze w ciemnym garniturze, pod krawatem. Być może dlatego właśnie unikał takich strojów na co dzień.
Atmosfera też zawsze była grobowa. Ojciec rozprawiał o sprawach firmy, jakby w ogóle kogokolwiek to interesowało, a matka siedziała ze spuszczoną głową, przytakując co chwila. Yoochun zaś tracił apetyt na sam widok tej szopki.
- Yoohwan wraca w przyszłym tygodniu.
Yoo podniósł głowę na dźwięk imienia swojego młodszego brata. Jego matka zdziwiona wpatrywała się w męża.
- Kochanie, przecież przed nim jeszcze rok nauki. Jak to możliwe?
- Studia może skończyć w Korei. Wystarczy mu już tego amerykańskiego życia. Pomyślałem, że skoro starszy syn nie potrafi zająć się sprawami firmy, czas skupić się na młodszym. Może przynajmniej on ma więcej rozumu.
Yoochun mocniej zacisnął dłonie na trzymanych sztućcach, ale nie skomentował słów ojca. Uśmiechnął się tylko krzywo pod nosem, przyzwyczajony do takiego traktowania. Dla ojca fakt, że jego pierworodny jest pisarzem był upokorzeniem. Yoo wielokrotnie słyszał, że czas zakończyć te dziecinady i zająć się prawdziwym życiem. Jego ojciec nie mógł zrozumieć, że pisanie to jego prawdziwa pasja i jedyne w czym czuje się naprawdę dobry. Prawdę mówiąc chłopak zastanawiał się, czy ten człowiek rozumie coś więcej niż zestawienia finansowe swojej firmy. Nie wiedział tylko jak jego matka wytrzymuje z nim już prawie trzydzieści lat. To musi być prawdziwa miłość, albo urozmaicanie sobie czasu z listonoszem albo sąsiadem. Yoochun chętnie skłaniał się do tej drugiej opcji, biorąc pod uwagę, że charaktery zarówno jego, jak i jego brata nie były nawet w ułamku podobne do ojca.

Te ponure rozmyślania przerwał dzwonek jego telefonu. Specjalnie nie wyłączał go w czasie wizyt u rodziców, wiedząc jak bardzo wyprowadza ich to z równowagi. Uśmiechnął się promiennie, nie zaszczycając ich nawet słowem przepraszam. Wstał od stołu i ukłoniwszy się lekko wyszedł z jadalni.
- Jaejoong-ah, przyjacielu. Masz świetny timing - zaśmiał się w ramach przywitania.
- Też się cieszę, że cię słyszę, ale nie dzwonię niestety towarzysko...
Yoochun bladł z każdym usłyszanym słowem. Zanim Jaejoong skończył mówić, mężczyzna bez pożegnania wybiegł z domu i wskoczył do samochodu.
- Już do was jadę.
Zakończył rozmowę odpalając silnik.
Tak naprawdę odkąd usłyszał, że Marysia jest chora nic więcej do niego nie docierało. Wiedział tylko, że zwariuje, jeżeli zaraz nie będzie blisko niej. Po drodze złamał chyba wszystkie możliwe przepisy, ale miał to absolutnie gdzieś. Na odpowiednie piętro dotarł przeskakując po trzy stopnie. Zziajany wpadł do mieszkania. Trzy pary oczu zwróciły się w jego stronę. Najbardziej badawczym wzrokiem obrzuciła go Gabrysia. Przełknął głośno ślinę i oblizał spierzchnięte usta starając się zignorować natrętne uczucie zazdrości.
- Nie sądzicie, że kanapa w salonie nie jest najlepszym miejscem dla chorej osoby? - zapytał nie bawiąc się w żadne przywitania. Bez słowa podszedł do śpiącej Marysi i wziął ją na ręce, wprawiając w osłupienie pozostałych. Gabrysia widząc, że Jaejoong chce zaprotestować odezwała się pierwsza. Musiała przyznać, że podobał jej się sposób w jaki pisarz traktował jej przyjaciółkę.
- Jej łóżko powinno być rozścielone. Tylko uchyl okno, jak ją położysz. Świeże powietrze dobrze jej zrobi. A wy pomóżcie mi przygotować coś do jedzenia - zwróciła się do Jae i Mina. Mężczyźni zdawali się być lekko zdziwieni jej reakcją, albo raczej brakiem takowej, ale bez słowa pozwolili zaprowadzić się do kuchni.
Yoochun delikatnie ułożył dziewczynę na łóżku.
- Dziękuje - usłyszał cichy szept, kiedy podszedł do okna. Zdziwiony odwrócił się w stronę Marysi.
- Myślałem, że śpisz.
- Nie miałam siły z nimi rozmawiać. Tak przynajmniej wyręczyła mnie w tym Gabi.
- Rozumiem, że mam nie pytać, co się stało? Rano nie wyglądałaś na chorą...
Marysia przez chwilę przyglądała się mężczyźnie w zamyśleniu. W końcu poklepała miejsce na łóżku koło siebie.
- Usiądź, wszyscy już wiedzą, więc...
Yoochun powoli podszedł do łóżka i spełnił prośbę dziewczyny. Odruchowo odgarnął włosy z jej twarzy. Zorientowawszy się, co robi zarumienił się i chciał zabrać rękę. Ku jego zdziwieniu Marysia złapała go za dłoń, desperacko patrząc mu w oczy i poderwała się do pozycji siedzącej.
- Yoochun, musisz mi pomóc...
Kiedy po jej policzku spłynęła pierwsza łza, mężczyzna nie myśląc nad ewentualnymi konsekwencjami, przygarną dziewczynę do siebie, obejmując mocno. Gdy poczuł, jak opiera głowę o jego ramię szlochając cicho, był pewien, że zrobi dla niej wszystko.

- Co oni tam robią? - Jaejoong krążył przy drzwiach Marysinej sypialni niczym sęp nad swoją ofiarą. - Gabi! Zrób coś!
Różowowłosa dziewczyna powoli sączyła gorącą kawę, wygodnie rozpierając się na kanapie.
- Wiesz Jae, mamy w Polsce takie powiedzonko... Nie sraj ogniem - pokazała język oburzonemu mężczyźnie. - Marysia to duża dziewczynka, możemy jej zaufać.
- Ja tu mówię bardziej o tym przygłupie. Yoochunie znaczy się! Czy ty nie widzisz, jak on patrzy na Marysię? No gdyby jakaś baba tak spojrzała na mojego Mina, to bym oczy wydrapał!
Gabrysia wzruszyła tylko ramionami upijając kolejny łyk kawy.
- Jae! Daj spokój - Changmina uznał za stosowne wtrącić się do rozmowy. - Jeżeli Gabi uważa, że wszystko jest ok, to na pewno możesz odpuścić.
Prawdę mówiąc nie był do końca przekonany do swoich słów. Widział przecież, co działo się w barze. Yoo może i był pijany, ale Maryśka nie wydawała się specjalnie niezadowolona. Changmina nie miał jednak w zwyczaju wyciągać pochopnych wniosków. W przeciwieństwie do pewnego przebrzydłego plotkarza, z którym przypadkiem dzielił życie.
Zanim dyskusja zdążyła się rozwinąć, Yoochun na palcach wyszedł z pokoju Marysi. Dziewczyna naprawdę usnęła, zmęczona płaczem i trudnymi wspomnieniami. Zdawkowo pożegnał się z przyjaciółmi i wyszedł tak szybko, jak się zjawił. Gabrysia uśmiechnęła się lekko i odstawiła kawę na stolik.
- Idę do Marysi, nie powinna być sama.
- Jeżeli będziecie czegoś potrzebowały, krzycz. Dobrze ci to wychodzi - Changmin uśmiechnął się do dziewczyny włączając telewizor.
Gabrysia ostrożnie usiadła przy śpiącej przyjaciółce.
- I co ja mam teraz zrobić? Nie chcę przysparzać ci więcej problemów. Junsu będzie musiał jeszcze trochę poczekać.
Dziś miała powiedzieć Marysi, że zdradziła chłopakowi ich sekret. Co więcej zakochała się w nim i to z wzajemnością. Junsu nalegał, żeby jak najszybciej wyjaśnić całą sytuację. Ona też tego chciała, ale wiedziała, że najpierw musi uzgodnić to z Marysią. Teraz jednak wiedziała, że musi znaleźć lepszy moment.
Gabi szczelniej okryła blondynkę kołdrą i układając się obok niej sama zapadła w niespokojny sen.

Yoochun spędził ostatnie dni zastanawiając się, jak może spełnić prośbę Marysi. Wtedy był gotów obiecać jej gwiazdkę z nieba. Nie zastanawiał się tylko nad swoimi rzeczywistymi możliwościami. A w jego obecnej sytuacji pomoc Marysi mogła okazać się równie trudna, co zdobycie wspomnianej gwiazdki.
- Yoochun, twój ojciec chce wiedzieć, czy odbierzesz jutro brata z lotniska? - zapytała Shimhee kładąc kolejną porcję dokumentów na jego biurku. - Poza tym edytorzy chcą dostać kolejną porcję rysunków, wręcz nalegają.
Yoo sfrustrowany zmierzwił swoje włosy palcami.
- Porozmawiam z nimi jeszcze dzisiaj. Marysia ma je przygotować do końca przyszłego tygodnia. Ostatnio po prostu chorowała.
- Wydaje mi się, że powinieneś być dla niej bardziej stanowczy...
- Shimhee zajmij się swoimi sprawami, bardzo cię proszę - jego głos zabrzmiał trochę ostrzej niż zamierzał. Wstał zza biurka i chwycił telefon. Wyszedł z biura pozostawiając oniemiałą asystentkę samą.
- Cześć braciszku! O której lądujesz w Seulu? - uśmiechnął się do słuchawki. Wiedział, że pomysł, który przyszedł mu do głowy musi się udać.

- Mówiłam ci, żebyś nie przyłaził pod firmę! - Shimhee była bliska furii. Widok roześmianej twarzy Yunho zawsze tak na nią wpływał. Szczególnie, kiedy robił coś tak głupiego, jak czekanie na nią przy wejściu do wydawnictwa. Chłopak jak zwykle nic sobie z tego nie robił. Wydął jedynie policzki, okazując niezadowolenie z niezbyt ciepłego powitania.
- Tęskniłem za tobą księżniczko.
- Błagam, daruj sobie - spojrzała na niego zimno. Wystarczająco wyprowadził ją z równowagi Yoochun, znów broniąc tej cholernej Maryśki. Teraz jeszcze ten pajac musiał pogorszyć sprawę swoją obecnością.
- Powiedz po prostu, że nie masz gdzie spać.
- To też, ale naprawdę tęskniłem, piękna.
Posłał jej perskie oko, na co Shimhee przewróciła tylko oczami.
- Myślałem, żeby przenocować u Jae i Mina. Tylko nie dość, że sprawili sobie kota, to jeszcze ta ich lokatoreczka podobno chora. Więc i różowa zmora non stop tam siedzi. Dom wariatów.
Shimhee zamyśliła się. Więc Maryśka naprawdę była chora. To by tłumaczyło zachowanie Yoochuna. Martwił się. Idiota, ale bogaty i przystojny idiota. Dlatego nie mogła pozwolić, żeby to blond niewiniątko zabrało jej go sprzed nosa. Musiała zacząć działać i to szybko. Wiedziała, że w tej sytuacji tylko lesbijska maskarada powstrzymuje Yoo od wyznania uczuć dziewczynie. Wiedziała też, że takich kłamstw nie da się długo ciągnąć. Liczył się każdy dzień, a ona nie miała zamiaru zmarnować ani jednego.

Changmin niechętnie szedł otworzyć drzwi. Dopiero co pozbył się Yunho i nie miał humoru na więcej gości.
- Dzień dobry! Zastałem Marysię?
W progu stał uśmiechnięty mężczyzna, niewiele niższy od niego. Min widział go po raz pierwszy w życiu.
- Jinwoo! Nauczysz ty się w końcu zapowiadać!
Za plecami Changmina rozległ się radosny głos Marysi. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył uśmiechniętą współlokatorkę zmierzającą w ich stronę. Po chwili stała już w objęciach gościa.
- Dzwoniłem przecież!
- Jak wchodziłeś do windy! Mała pomoc.
Marysia zauważyła zdziwione spojrzenie Mina.
- To jest mój przyjaciel Kim Jinwoo, to od niego dostałam cynk, że szukacie lokatora. Jinwoo, poznaj Shim Changmina.
Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i wymienili kilka zwyczajowych uprzejmości, po czym cała trójka przeszła do salonu. Changmin chciał zostawić przyjaciół samych, ale w tym czasie z sypialni wyszedł Jaejoong.
- Changmin-ah! Będziesz moim modelem?
- Właśnie miałem wyjść na zakupy - odpowiedział mężczyzna jąkając się lekko.
- Min-ah! Min-ah! Min-ah! Ładnie proszę! - Jae skakał dookoła swojego chłopaka, wciąż nie zauważając, że mają gościa.
- Jae! Zachowuj się! - Marysia podeszła do niego i mało subtelnie szturchnęła prosto w żebra. - Wstyd mi robisz.
Jaejoong opamiętał się odrobinkę i w końcu dostrzegł stojącego na środku salonu zdziwionego chłopaka. Zaśmiał się nerwowo i podrapał po głowie.
- Jaejoong jestem. Kim Jaejoong!
Podszedł do gościa z wyciągniętą dłonią.
- Kim Jinwoo. Miło mi.
Jae słysząc imię chłopaka spojrzał na niego o wiele uważniej. W końcu mógł mu się dokładnie przyjrzeć i skrupulatnie korzystał z tej okazji. Changmin zaś widząc swoją szansę ucieczki ulotnił się z mieszkania.
- Cholera! Znowu mi zwiał. – Jaejoong skrzywił się, kiedy zauważył nieobecność swojej drugiej połówki.
- Zrobię wam kawy, co?
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje zniknął w kuchni. Jinwoo spojrzał na Marysię z wysoko uniesioną brwią
- On tak zawsze?
- Tak, zwykle jest trochę hiperaktywny, ale idzie przywyknąć - uśmiechnęła się promiennie do przyjaciela i gestem wskazała by usiadł.
- Mam te zdjęcia, o które prosił twój szef. Zajęło mi to nieco więcej czasu, ale na taką gębę nawet photoshop wiele nie pomaga.
- Jinwoo, błagam... - Maryśka nie chciała zaczynać kłótni, ale była oburzona. Tym bardziej, że w jej oczach Yoochun był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Jego oczy, uśmiech, to jak seksownie przegryzał wargę, a nawet blizna na policzku sprawiały, że często łapała się na tym, że najzwyczajniej w świecie gapi się na pisarza.
Odpłynęła zupełnie, więc Jinwoo odchrząknął znacząco, przywołując ją tym samym do rzeczywistości.
- Chcesz je zobaczyć? - zamachał jej przed nosem kopertą, którą chwyciła bez słowa.
Gdy tylko udało jej się dostać do zdjęć, za plecami usłyszała donośny śmiech Jaejoonga. Mężczyzna po chwili postawił tacę z kawą na stoliku i opadł na kanapę obok Marysi. Wziął od niej plik zdjęć, dalej zanosząc się śmiechem.
- Chun-ah! Co to za twarz! Po co mu te zdjęcia?
- Chciał nowe zdjęcie na tylną część okładki - wytłumaczyła Marysia, na co Jae zaniósł się jeszcze donośniejszym śmiechem.
- Co on dzieci chce wystraszyć? Poza tym ja bym dziecku nie kupił książki, której autor wygląda tak.
Jaejoong pokazał zdjęcie, na którym Yoochun wyglądał jak wygłodniały wampir sadysta.
- A nie mówiłem! - ucieszył się Jinwoo.
- Ja nie wiem, o co wam chodzi - odparła Marysia bez przekonania. - W każdym razie wybór należy do Yoochuna!
Dziewczyna zabrała zdjęcia wciąż rozbawionemu Jae i wpakowała je do koperty.
- Marysiu, nie powinnaś dać się tak wykorzystywać Yoo. Od takich spraw to on ma asystentkę, jakbyś nie wiedziała.
- Ja bym tej żmii przebiegłej nie powierzył nawet wyrzucenia śmieci - obruszył się Jinwoo, za co zarobił kopniaka w piszczel. Marysia wbiła w niego ostrzegawcze spojrzenie.
- Jinwoo ubzdurał sobie, że tylko mi może dać zrobione przez siebie zdjęcia. To był jego pomysł, nie Yoochuna.
Jaejoong zauważył groźne spojrzenia, jakie wymieniała dwójka przyjaciół i zaczął się zastanawiać, czemu wspomnienie o asystentce Chuna tak na nich wpłynęło. Obiecał sobie wprawdzie, że nie będzie się już wtrącał w sprawy innych ludzi, ale ciekawość była zbyt silna.
- Jae, dlaczego Min przed tobą uciekał?
Maryśka uznała, że trzeba przerwać panującą w salonie niezręczną ciszę. Zadała więc pierwsze pytanie jakie przyszło jej do głowy.
- Bo chcę go namalować! Szukam nowych form ekspresji, a on na sam widok szkiców skapitulował.
- Znowu eksperymentujesz i jego twarz przypomina bardziej kaczy kuper, niż człowieka? - Marysia zaśmiała się wrednie, na co Jae wydął wargi niezadowolony.
- Za dużo przebywasz z Changminem. Robisz się tak samo okropna - pokazał dziewczynie język, zignorował Jinwoo próbującego powstrzymać śmiech i szybko wstając z kanapy czmychnął do swojego pokoju.
- Masz tu niezły dom wariatów.
- Poczekaj chwilę, a pokaże ci prawdziwe wariactwo - Maryśka zniknęła w sypialni, by zaraz wrócić z książką swojego ojca. Rzuciła ją na kolana Jinwoo.
- Dostałam to kilka dni temu...
- To jest...? - chłopak wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami.
- Bajki mojego taty z ilustracjami jakiegoś obcego człowieka.
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno, a Jinwoo musiał walczyć z chęcią porwania jej w objęcia.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytał po chwili


- Mam już pewien pomysł, ale to nie będzie łatwe...

1 komentarz:

  1. Aslkfjsa;lkgsjg;lksnflkshfjlksahdfkjsadhfuewafbsakjdfbkdj~!! Gabi z Junsu~! A już się bałam,że wykorzysta mojego biednego Xiah'a xDDD Niech chociaż raz dzieciak będzie męski i w końcu ma jakąś kobietę :D (sorki..ale Junsuś mi się kojarzy z taką dziecinną niewinnością ;w; taki słodki pulpecik :D <3) Hahaha..cieszę się,że ta zuo Shimhee ma takiego Yunho..w sam raz dla niej i niech się odczepi od Chuna i Marysi! >o< Eh....wczułam się i już czekam na następny rozdział,który mam nadzieję,że okażę się szybciutko! ;o

    OdpowiedzUsuń

Zależy mi na waszych komentarzach i opiniach, więc dziękuję za każde dobre słowo :D