Jaejoong siedział
po turecku na podłodze przy kanapie. Ze zmartwieniem wymalowanym na jego
przystojnej twarzy przyglądał się śpiącej Marysi, a Changmin
krążył nerwowo po salonie nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Gabrysia w tym
czasie wyszła do łazienki z telefonem w dłoni.
- Halo?
Junsu-yah?
- Coś się stało,
kotku? - jego delikatny głos w słuchawce sprawił, że odrobinkę się uspokoiła.
- Nie przyjeżdżaj
po mnie jutro rano... Marysia jest chora, muszę z nią zostać.
- To coś
poważnego? Może powinienem przyjechać?
- Wyjaśnię ci
wszystko, kiedy się spotkamy. Marysia zemdlała jakiś czas temu, teraz śpi.
Chłopaki odchodzą od zmysłów, muszę do nich wracać.
- Rozumiem, ale
jeżeli będę potrzebny, dzwoń od razu, proszę.
- Dziękuję -
powiedziała cicho - Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
Gabrysia
rozłączyła się z lekkim uśmiechem na ustach. Wkładając telefon do kieszeni
wróciła do salonu, gdzie Changmin nerwowo kartkował książkę, którą w przesyłce
otrzymała Marysia. Jaejoong nie zmienił pozycji nawet na chwilę.
- Gabi, możesz mi
to jakoś wyjaśnić? - Changmin wskazał na trzymaną w ręku książkę.
- Przyjrzyj się
okładce - powiedziała siadając na przeciwko mężczyzny - Widzisz nazwisko
autora?
- Jasiński? To
tak jak...
Gabi spojrzała na
niego wymownie.
- Tę książkę
napisał ojciec Marysi.
Jae po raz pierwszy od prawie godziny odwrócił wzrok od
śpiącej dziewczyny i wtrącił się do rozmowy.
- Jej tata pisze
bajki?
Gabi pokiwała
przecząco głową.
- Pisał. Zmarł
osiem lat temu, Marysia zaczynała wtedy liceum. Ale to właśnie dzięki niemu
zaczęła malować.
- Nie rozumiem -
Min spojrzał na nią sceptycznie. - Nie powinna się ucieszyć?
- Gdyby to było
takie proste… - Gabi westchnęła i wziąwszy książkę z
rąk chłopaka, sama zaczęła ją przeglądać. Wahała się przez chwilę, aż w końcu zaczęła mówić.
- Maryśka
niechętnie o tym opowiada. Pewnie mnie zabije, za to, że was wtajemniczam, ale
w tej sytuacji, chyba nie mam wyjścia.
Jaejoong wstał z
podłogi i usadowił się na kolanach Changmina, żeby mieć lepszy widok na
opowiadającą dziewczynę. Ta westchnęła tylko, teatralnie przewracając oczami i
kontynuowała.
- Ojciec Marysi
był w Polsce dość popularnym autorem. W sumie nawet teraz, tyle lat po jego
śmierci, te wszystkie książki wciąż nieźle się sprzedają. A to jest jedyny
zbiór bajek jaki napisał. Z tego co wiem, rękopis skończył na krótko przed
śmiercią. Te historie to opowieści, które tworzył Marysi na dobranoc, kiedy
była mała. Ona nigdy wam nie mówiła, jak zaczęła malować, prawda?
Spojrzała
badawczo na siedzących na przeciw niej mężczyzn. Obaj przytaknęli.
- Kiedyś
poprosiła swojego ojca, żeby spisał i wydał swoje bajki. On odpowiedział, że
zrobi to tylko wtedy, kiedy będzie mógł dodać do nich jej ilustracje. Maryśka
zawsze miała talent, od początku podstawówki obie ciągle coś rysowałyśmy, ale
wtedy zaczęła myśleć o tym na poważnie. Miałyśmy wtedy może po czternaście lat.
Jej tata już wtedy chorował.
Jaejoong nachylił
się przez stół i zabrał książkę z rąk Gabi. Przeglądał ją bardzo uważnie.
- To nie są
ilustracje Marysi - powiedział w końcu zdziwiony. - Nie są nawet podobne do jej
rysunków! Co więcej, są po prostu brzydkie.
Skrzywił się i
rzucił książkę na stół. Gabrysia zaśmiała się gorzko.
- I właśnie tu
jest pies pogrzebany. Czy Maryśka wam kiedyś wspomniała, że ma siostrę?
Mężczyźni spojrzeli
na nią szeroko otwartymi oczami w niemym zdziwieniu.
- Wiecie, nie
dziwcie się, ale gdybym ja miała taką siostrę, też bym o niej niechętnie
opowiadała. Marysia widziała Zośkę całe trzy razy w życiu, w tym raz na pogrzebie ojca. Dwa
kolejne na sali rozpraw, gdzie toczyła się walka o spadek - widząc, że Jae z
Changminem są jeszcze bardziej zdezorientowani, kontynuowała. - Zośka to córka
z pierwszego małżeństwa ojca Marysi. Jest od niej z dziesięć lat starsza. Miała
chyba trzy lata jak jej rodzice się rozwiedli. Zaraz potem wyjechała z matką do
Niemiec i nigdy więcej nie widziała ojca. Pojawiła się dopiero na jego
pogrzebie, a już po kilku dniach przeszła do ataku domagając się większości
jego majątku i pełnego prawa do rozporządzania prawami autorskimi do jego
książek. Marysia i jej mama nawet nie próbowały walczyć, nie miały na to siły
po tylu latach zmagania się z chorobą, a w końcu ze śmiercią ukochanej osoby.
Finansowo też były zabezpieczone, bo mama Marysi prowadzi małą, ale ekskluzywną
sieć butików. Poza tym Maryśka czuła się winna, że zabrała siostrze ojca. Co
oczywiście jest bzdurą totalną. Zośka oczywiście utrzymywała w sądzie, że
ojciec nigdy się nią nie interesował. Tylko jakoś nie mogę w to uwierzyć... To
jest już inna historia, więc wracając do tematu... Maryśka chciała tylko prawa
do rękopisów, bo wiedziała, że wśród nich jest ten z bajkami, ale im bardziej
było widać, jak bardzo jej na tym zależy, tym więcej
robiła Zośka, żeby ich nie
dostała. A wynik tego wszystkiego macie tutaj. Tylko nie rozumiem jak można być
tak wrednym, żeby specjalnie wysyłać jej tę książkę aż do Korei.
Cała trójka
zamyśliła się patrząc na śpiącą dziewczynę. Panującą w salonie ciszę przerwał Jaejoong.
- Zadzwonię do Chuna
i powiem mu, że Marysia przez kilka dni będzie potrzebowała wolnego.
Niechętnie wstał
z kolan swojego faceta i wykręcając numer przyjaciela zamknął się w sypialni.
Yoochun nie
cierpiał takich wieczorów. Wolałby spędzić ten czas przed telewizorem, albo na
spacerze z psem. Jednak cotygodniowa kolacja w domu rodzinnym była jednym z
tych przykrych obowiązków, których nie da się uniknąć. Zawsze siedząc z
rodzicami czuł się bardziej jak na stypie niż zwykłym rodzinnym obiedzie.
Zawsze w ciemnym garniturze, pod krawatem. Być może
dlatego właśnie unikał takich strojów na co dzień.
Atmosfera też
zawsze była grobowa. Ojciec rozprawiał o sprawach firmy, jakby w ogóle
kogokolwiek to interesowało, a matka siedziała ze spuszczoną głową, przytakując
co chwila. Yoochun zaś tracił apetyt na sam widok
tej szopki.
- Yoohwan wraca w
przyszłym tygodniu.
Yoo podniósł
głowę na dźwięk imienia swojego młodszego brata. Jego matka zdziwiona
wpatrywała się w męża.
- Kochanie,
przecież przed nim jeszcze rok nauki. Jak to możliwe?
- Studia może
skończyć w Korei. Wystarczy mu już tego amerykańskiego życia. Pomyślałem, że
skoro starszy syn nie potrafi zająć się sprawami firmy, czas skupić się na
młodszym. Może przynajmniej on ma więcej rozumu.
Yoochun mocniej
zacisnął dłonie na trzymanych sztućcach, ale nie skomentował słów ojca.
Uśmiechnął się tylko krzywo pod nosem, przyzwyczajony do takiego traktowania.
Dla ojca fakt, że jego pierworodny jest pisarzem był upokorzeniem. Yoo
wielokrotnie słyszał, że czas zakończyć te dziecinady i zająć się prawdziwym
życiem. Jego ojciec nie mógł zrozumieć, że pisanie to jego prawdziwa pasja i
jedyne w czym czuje się naprawdę dobry. Prawdę mówiąc chłopak zastanawiał się,
czy ten człowiek rozumie coś więcej niż zestawienia finansowe swojej firmy. Nie
wiedział tylko jak jego matka wytrzymuje z nim już prawie trzydzieści lat. To
musi być prawdziwa miłość, albo urozmaicanie sobie czasu z listonoszem albo
sąsiadem. Yoochun chętnie skłaniał się do tej drugiej opcji, biorąc pod uwagę,
że charaktery zarówno jego, jak i jego brata nie były nawet w ułamku podobne do
ojca.
Te ponure
rozmyślania przerwał dzwonek jego
telefonu. Specjalnie nie wyłączał go w czasie wizyt u rodziców, wiedząc jak
bardzo wyprowadza ich to z równowagi. Uśmiechnął się promiennie, nie
zaszczycając ich nawet słowem przepraszam. Wstał od stołu i ukłoniwszy się
lekko wyszedł z jadalni.
- Jaejoong-ah,
przyjacielu. Masz świetny timing - zaśmiał się w ramach przywitania.
- Też się cieszę,
że cię słyszę, ale nie dzwonię niestety towarzysko...
Yoochun bladł z
każdym usłyszanym słowem. Zanim Jaejoong skończył mówić, mężczyzna bez
pożegnania wybiegł z domu i
wskoczył do samochodu.
- Już do was
jadę.
Zakończył rozmowę
odpalając silnik.
Tak naprawdę
odkąd usłyszał, że Marysia jest chora nic więcej do niego nie docierało.
Wiedział tylko, że zwariuje, jeżeli zaraz nie będzie blisko niej. Po drodze
złamał chyba wszystkie możliwe przepisy, ale miał to absolutnie gdzieś. Na
odpowiednie piętro dotarł przeskakując po trzy stopnie. Zziajany wpadł do
mieszkania. Trzy pary oczu zwróciły się w jego stronę. Najbardziej badawczym
wzrokiem obrzuciła go Gabrysia. Przełknął głośno ślinę i oblizał spierzchnięte
usta starając się zignorować natrętne uczucie zazdrości.
- Nie sądzicie,
że kanapa w salonie nie jest najlepszym miejscem dla chorej osoby? - zapytał
nie bawiąc się w żadne przywitania. Bez słowa podszedł do śpiącej Marysi i
wziął ją na ręce, wprawiając w osłupienie pozostałych. Gabrysia widząc, że
Jaejoong chce zaprotestować odezwała się pierwsza. Musiała przyznać, że podobał
jej się sposób w jaki pisarz traktował jej przyjaciółkę.
- Jej łóżko
powinno być rozścielone. Tylko uchyl okno, jak ją położysz. Świeże powietrze
dobrze jej zrobi. A wy pomóżcie mi przygotować coś do jedzenia - zwróciła się
do Jae i Mina. Mężczyźni zdawali się być lekko zdziwieni jej reakcją, albo raczej brakiem takowej, ale bez słowa pozwolili zaprowadzić się
do kuchni.
Yoochun
delikatnie ułożył dziewczynę na łóżku.
- Dziękuje - usłyszał
cichy szept, kiedy podszedł do okna. Zdziwiony odwrócił się w stronę Marysi.
- Myślałem, że
śpisz.
- Nie miałam siły
z nimi rozmawiać. Tak przynajmniej wyręczyła mnie w tym Gabi.
- Rozumiem, że
mam nie pytać, co się stało? Rano nie wyglądałaś na chorą...
Marysia przez
chwilę przyglądała się mężczyźnie w zamyśleniu. W końcu poklepała miejsce na
łóżku koło siebie.
- Usiądź, wszyscy
już wiedzą, więc...
Yoochun powoli
podszedł do łóżka i spełnił prośbę dziewczyny. Odruchowo odgarnął włosy z jej
twarzy. Zorientowawszy się, co robi zarumienił się i chciał zabrać rękę. Ku
jego zdziwieniu Marysia złapała go za dłoń, desperacko patrząc mu w oczy i
poderwała się do pozycji siedzącej.
- Yoochun, musisz
mi pomóc...
Kiedy po jej
policzku spłynęła pierwsza łza, mężczyzna nie myśląc nad ewentualnymi
konsekwencjami, przygarną dziewczynę do siebie, obejmując mocno. Gdy poczuł,
jak opiera głowę o jego ramię szlochając cicho, był pewien, że zrobi dla niej
wszystko.
- Co oni tam
robią? - Jaejoong krążył przy drzwiach Marysinej sypialni niczym sęp nad swoją
ofiarą. - Gabi! Zrób coś!
Różowowłosa
dziewczyna powoli sączyła gorącą kawę, wygodnie rozpierając się na kanapie.
- Wiesz Jae, mamy
w Polsce takie powiedzonko... Nie sraj ogniem - pokazała język oburzonemu
mężczyźnie. - Marysia to duża dziewczynka, możemy jej zaufać.
- Ja tu mówię
bardziej o tym przygłupie. Yoochunie znaczy się! Czy ty nie widzisz, jak on
patrzy na Marysię? No gdyby jakaś baba tak spojrzała na mojego Mina, to bym
oczy wydrapał!
Gabrysia
wzruszyła tylko ramionami upijając kolejny łyk kawy.
- Jae! Daj spokój
- Changmina uznał za stosowne wtrącić się do rozmowy. - Jeżeli Gabi uważa, że
wszystko jest ok, to na pewno możesz odpuścić.
Prawdę mówiąc nie
był do końca przekonany do swoich słów. Widział przecież, co działo się w
barze. Yoo może i był pijany, ale Maryśka nie wydawała się specjalnie
niezadowolona. Changmina nie miał jednak w zwyczaju wyciągać pochopnych
wniosków. W przeciwieństwie do pewnego przebrzydłego plotkarza, z którym
przypadkiem dzielił życie.
Zanim dyskusja
zdążyła się rozwinąć, Yoochun na palcach wyszedł z pokoju Marysi. Dziewczyna
naprawdę usnęła, zmęczona płaczem i trudnymi wspomnieniami. Zdawkowo pożegnał
się z przyjaciółmi i wyszedł tak szybko, jak się zjawił. Gabrysia uśmiechnęła
się lekko i odstawiła kawę na stolik.
- Idę do Marysi,
nie powinna być sama.
- Jeżeli
będziecie czegoś potrzebowały, krzycz. Dobrze ci to
wychodzi - Changmin uśmiechnął się do dziewczyny włączając telewizor.
Gabrysia
ostrożnie usiadła przy śpiącej przyjaciółce.
- I co ja mam
teraz zrobić? Nie chcę przysparzać ci więcej problemów. Junsu będzie musiał
jeszcze trochę poczekać.
Dziś miała
powiedzieć Marysi, że zdradziła chłopakowi ich sekret. Co więcej zakochała się
w nim i to z wzajemnością. Junsu nalegał, żeby jak najszybciej wyjaśnić całą
sytuację. Ona też tego chciała, ale wiedziała, że najpierw musi uzgodnić to z
Marysią. Teraz jednak wiedziała, że musi znaleźć lepszy moment.
Gabi szczelniej
okryła blondynkę kołdrą i układając się obok niej sama zapadła w niespokojny
sen.
Yoochun spędził
ostatnie dni zastanawiając się, jak może spełnić prośbę Marysi. Wtedy był gotów
obiecać jej gwiazdkę z nieba. Nie zastanawiał się tylko nad swoimi
rzeczywistymi możliwościami. A w jego obecnej sytuacji pomoc Marysi mogła
okazać się równie trudna, co zdobycie wspomnianej gwiazdki.
- Yoochun, twój
ojciec chce wiedzieć, czy odbierzesz jutro brata z lotniska? - zapytała Shimhee
kładąc kolejną porcję dokumentów na jego biurku. - Poza tym edytorzy chcą
dostać kolejną porcję rysunków, wręcz nalegają.
Yoo sfrustrowany
zmierzwił swoje włosy palcami.
- Porozmawiam z
nimi jeszcze dzisiaj. Marysia ma je przygotować do końca przyszłego tygodnia.
Ostatnio po prostu chorowała.
- Wydaje mi się,
że powinieneś być dla niej bardziej stanowczy...
- Shimhee zajmij
się swoimi sprawami, bardzo cię proszę - jego głos zabrzmiał trochę ostrzej niż
zamierzał. Wstał zza biurka i chwycił telefon. Wyszedł z biura pozostawiając
oniemiałą asystentkę samą.
- Cześć
braciszku! O której lądujesz w Seulu? - uśmiechnął się do słuchawki. Wiedział,
że pomysł, który przyszedł mu do głowy musi się udać.
- Mówiłam ci,
żebyś nie przyłaził pod firmę! - Shimhee była bliska furii. Widok roześmianej
twarzy Yunho zawsze tak na nią wpływał. Szczególnie, kiedy robił coś tak
głupiego, jak czekanie na nią przy wejściu do wydawnictwa. Chłopak jak zwykle
nic sobie z tego nie robił. Wydął jedynie policzki, okazując niezadowolenie z
niezbyt ciepłego powitania.
- Tęskniłem za
tobą księżniczko.
- Błagam, daruj
sobie - spojrzała na niego zimno. Wystarczająco wyprowadził ją z równowagi
Yoochun, znów broniąc tej cholernej Maryśki. Teraz jeszcze ten pajac musiał
pogorszyć sprawę swoją obecnością.
- Powiedz po
prostu, że nie masz gdzie spać.
- To też, ale
naprawdę tęskniłem, piękna.
Posłał jej perskie oko, na co Shimhee przewróciła tylko oczami.
- Myślałem, żeby
przenocować u Jae i Mina. Tylko nie dość, że sprawili sobie kota, to jeszcze ta
ich lokatoreczka podobno chora. Więc i różowa zmora non stop tam siedzi. Dom
wariatów.
Shimhee zamyśliła
się. Więc Maryśka naprawdę była chora. To by tłumaczyło zachowanie Yoochuna.
Martwił się. Idiota, ale bogaty i przystojny idiota. Dlatego nie mogła
pozwolić, żeby to blond niewiniątko zabrało jej go sprzed nosa. Musiała zacząć
działać i to szybko. Wiedziała, że w tej sytuacji tylko lesbijska maskarada
powstrzymuje Yoo od wyznania uczuć dziewczynie. Wiedziała też, że takich
kłamstw nie da się długo ciągnąć. Liczył się każdy dzień, a ona nie miała
zamiaru zmarnować ani jednego.
Changmin
niechętnie szedł otworzyć drzwi. Dopiero co pozbył się Yunho i nie miał humoru
na więcej gości.
- Dzień dobry!
Zastałem Marysię?
W progu stał
uśmiechnięty mężczyzna, niewiele niższy od niego. Min widział go po raz
pierwszy w życiu.
- Jinwoo! Nauczysz ty się w końcu zapowiadać!
Za plecami
Changmina rozległ się radosny głos Marysi. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył
uśmiechniętą współlokatorkę zmierzającą w ich stronę. Po chwili stała już w
objęciach gościa.
- Dzwoniłem
przecież!
- Jak wchodziłeś
do windy! Mała pomoc.
Marysia zauważyła
zdziwione spojrzenie Mina.
- To jest mój
przyjaciel Kim Jinwoo, to od niego dostałam cynk, że szukacie lokatora. Jinwoo,
poznaj Shim Changmina.
Mężczyźni
uścisnęli sobie dłonie i wymienili kilka zwyczajowych
uprzejmości, po czym cała trójka przeszła do salonu. Changmin chciał zostawić
przyjaciół samych, ale w tym czasie z sypialni wyszedł Jaejoong.
- Changmin-ah!
Będziesz moim modelem?
- Właśnie miałem
wyjść na zakupy - odpowiedział mężczyzna jąkając się lekko.
- Min-ah! Min-ah!
Min-ah! Ładnie proszę! - Jae skakał dookoła swojego chłopaka, wciąż nie
zauważając, że mają gościa.
- Jae! Zachowuj
się! - Marysia podeszła do niego i mało subtelnie szturchnęła prosto w żebra. - Wstyd mi robisz.
Jaejoong
opamiętał się odrobinkę i w końcu dostrzegł stojącego na środku salonu
zdziwionego chłopaka. Zaśmiał się nerwowo i podrapał po głowie.
- Jaejoong
jestem. Kim Jaejoong!
Podszedł do
gościa z wyciągniętą dłonią.
- Kim Jinwoo.
Miło mi.
Jae słysząc imię
chłopaka spojrzał na niego o wiele uważniej. W końcu mógł mu się dokładnie
przyjrzeć i skrupulatnie korzystał z tej okazji. Changmin zaś widząc swoją
szansę ucieczki ulotnił się z mieszkania.
- Cholera! Znowu
mi zwiał. – Jaejoong skrzywił się, kiedy zauważył nieobecność swojej drugiej
połówki.
- Zrobię wam kawy, co?
Nie czekając na
jakąkolwiek reakcje zniknął w kuchni. Jinwoo spojrzał na Marysię z wysoko
uniesioną brwią
- On tak zawsze?
- Tak, zwykle
jest trochę hiperaktywny, ale idzie przywyknąć - uśmiechnęła się promiennie do
przyjaciela i gestem wskazała by usiadł.
- Mam te zdjęcia,
o które prosił twój szef. Zajęło mi to nieco więcej czasu, ale na taką gębę
nawet photoshop wiele nie pomaga.
- Jinwoo,
błagam... - Maryśka nie chciała zaczynać kłótni, ale była oburzona. Tym
bardziej, że w jej oczach Yoochun był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Jego oczy,
uśmiech, to jak seksownie przegryzał wargę, a nawet blizna na policzku
sprawiały, że często łapała się na tym, że najzwyczajniej w świecie gapi się na pisarza.
Odpłynęła
zupełnie, więc Jinwoo odchrząknął znacząco,
przywołując ją tym samym do rzeczywistości.
- Chcesz je
zobaczyć? - zamachał jej przed nosem kopertą, którą chwyciła bez słowa.
Gdy tylko udało
jej się dostać do zdjęć, za plecami usłyszała
donośny śmiech Jaejoonga. Mężczyzna po chwili postawił tacę z kawą na stoliku i
opadł na kanapę obok Marysi. Wziął od niej plik zdjęć, dalej zanosząc się
śmiechem.
- Chun-ah! Co to
za twarz! Po co mu te zdjęcia?
- Chciał nowe
zdjęcie na tylną część okładki - wytłumaczyła Marysia, na co Jae zaniósł się
jeszcze donośniejszym śmiechem.
- Co on dzieci
chce wystraszyć? Poza tym ja bym dziecku nie kupił książki, której autor
wygląda tak.
Jaejoong pokazał
zdjęcie, na którym Yoochun wyglądał jak wygłodniały wampir sadysta.
- A nie mówiłem!
- ucieszył się Jinwoo.
- Ja nie wiem, o
co wam chodzi - odparła Marysia bez przekonania. - W każdym razie wybór należy
do Yoochuna!
Dziewczyna
zabrała zdjęcia wciąż rozbawionemu Jae i wpakowała je do koperty.
- Marysiu, nie
powinnaś dać się tak wykorzystywać Yoo. Od takich spraw to on ma asystentkę, jakbyś
nie wiedziała.
- Ja bym tej żmii
przebiegłej nie powierzył nawet wyrzucenia śmieci - obruszył się Jinwoo, za co
zarobił kopniaka w piszczel. Marysia wbiła w niego ostrzegawcze spojrzenie.
- Jinwoo ubzdurał
sobie, że tylko mi może dać zrobione przez siebie zdjęcia. To był jego pomysł,
nie Yoochuna.
Jaejoong zauważył
groźne spojrzenia, jakie wymieniała dwójka przyjaciół i zaczął się zastanawiać,
czemu wspomnienie o asystentce Chuna tak na nich wpłynęło. Obiecał sobie
wprawdzie, że nie będzie się już wtrącał w sprawy innych ludzi, ale ciekawość
była zbyt silna.
- Jae, dlaczego
Min przed tobą uciekał?
Maryśka uznała,
że trzeba przerwać panującą w salonie niezręczną ciszę. Zadała więc pierwsze
pytanie jakie przyszło jej do głowy.
- Bo chcę go
namalować! Szukam nowych form ekspresji, a on na sam widok szkiców
skapitulował.
- Znowu
eksperymentujesz i jego twarz przypomina bardziej kaczy kuper, niż człowieka? -
Marysia zaśmiała się wrednie, na co Jae wydął wargi niezadowolony.
- Za dużo
przebywasz z Changminem. Robisz się tak samo okropna - pokazał dziewczynie
język, zignorował Jinwoo próbującego powstrzymać śmiech i szybko wstając z
kanapy czmychnął do swojego pokoju.
- Masz tu niezły
dom wariatów.
- Poczekaj
chwilę, a pokaże ci prawdziwe wariactwo - Maryśka zniknęła w sypialni, by zaraz
wrócić z książką swojego ojca. Rzuciła ją na kolana Jinwoo.
- Dostałam to
kilka dni temu...
- To jest...? -
chłopak wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami.
- Bajki mojego
taty z ilustracjami jakiegoś obcego człowieka.
Dziewczyna
uśmiechnęła się smutno, a Jinwoo musiał walczyć z chęcią porwania jej w
objęcia.
- Co zamierzasz
teraz zrobić? - zapytał po chwili
- Mam już pewien
pomysł, ale to nie będzie łatwe...
Aslkfjsa;lkgsjg;lksnflkshfjlksahdfkjsadhfuewafbsakjdfbkdj~!! Gabi z Junsu~! A już się bałam,że wykorzysta mojego biednego Xiah'a xDDD Niech chociaż raz dzieciak będzie męski i w końcu ma jakąś kobietę :D (sorki..ale Junsuś mi się kojarzy z taką dziecinną niewinnością ;w; taki słodki pulpecik :D <3) Hahaha..cieszę się,że ta zuo Shimhee ma takiego Yunho..w sam raz dla niej i niech się odczepi od Chuna i Marysi! >o< Eh....wczułam się i już czekam na następny rozdział,który mam nadzieję,że okażę się szybciutko! ;o
OdpowiedzUsuń