sobota, 16 sierpnia 2014

Gdzie dwóch się bije... One Shot/yaoi

Ojjj.. Chyba należy mi się bura. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że w ostatnim czasie zepsułam komputer, tablet i dwa smartfony. Więc nie mam czym pisać T.T Dlatego wrzucam kolejnego one shota...
Występuja:
Jaejoong
Changmin
Taemin (Shinee)


***


Gdzie dwóch się bije...


Dwóch mężczyzn stało na antresoli nad salą treningową. Patrzyli jak nowy zespół ćwiczy na kilka dni przed debiutem. Sami byli już u szczytu kariery i z lekkim rozbawieniem patrzyli na piątkę zestresowanych dzieciaków. Ich nie kręciło ich już nic, co było związane z showbusinessem. Od jakiegoś czasu szukali nowych rozrywek, a jednej właśnie się oddawali.
- Który? - zapytał niższy
- A może tak wszyscy?
- Changminnie... Prywatnie rób, co chcesz, ale jeżeli idzie o zakład, wybieraj jednego.
- No fun, Jaejoong hyung, no fun... Ale skoro nalegasz...
Dokładnie zlustrował wywijającą na dole piątkę chłopców. Jego uwagę przykuł jeden, który właśnie wykonywał jakąś skomplikowaną taneczną solówkę. Bez wahania wskazał na niego palcem.
- Myślę, że ten maluch z anielskim uśmiechem będzie w sam raz.
Jaejoong widząc minę przyjaciela zachichotał.
- Masz niezły gust.
- Stoi? - Changmin uśmiechnął się perwersyjnie.
- Stoi! - Jae uścisnął wyciągniętą dłoń chłopaka. - Cztery dni i ani godziny więcej.
Min przytaknął zadowolony.
Jeszcze kilka minut przyglądali się swojej ofierze, po czym zeszli na dół i każdy ruszył w swoją stronę, układając w głowie plan działania.

Jae postanowił działać szybko. Wiedział, że Changmin jest dobry w te klocki, a co za tym idzie każda minuta była na wagę złota. Tym razem był pewny swojej wygranej. Ten mały wyglądał na łatwą zdobycz. Chodziło tylko o czas...
Czekał za rogiem, aż tamci skończą próbę. W końcu zobaczył, że jego ofiara pierwsza wychodzi z sali. Chłopiec ocierał spoconą twarz i szyję ręcznikiem. Jaejoong nie mógł powstrzymać małego uśmiechu. Ten zakład będzie warto wygrać, pomyślał. I wcale nie chodziło mu o nagrodę...
Kiedy chłopiec zbliżył się do niego, Jae niby przypadkiem wpadł na niego z całym impetem. Tamten zachwiał się i prawie upadł, ale Wongie złapal go w pasie i przyciągnął do siebie.
- Musisz na siebie uważać. - powiedział cicho i z zadowoleniem patrzył jak twarz małego pokrywa rumieniec - Nie chcesz chyba wypadku tuż przed debiutem?
- N-nie hyung - chłopiec patrzył gdzieś w bok przestraszony - D-dziękuję hyung.
- Nie ma sprawy. - Jae uśmiechnął się szeroko, a twarz jego ofiary pokryła się szkarłatem - Zawsze do usług.
Wolną ręką potargał włosy chłopca.
- Hyung?
- Tak? - Jae nie przestawał się uśmiechać
- Czy... czy mógłbyś mnie już puścić hyung? - mały w ogóle nie patrzył mu w twarz.
Wongi udał zmieszanie i niechętnie wypuścił go z objęć.
- Taemin! Co ty tam robisz? - wysoki chłopak o ciemnych włosach wychylił się z sali - O! Jaejoong hyung! Dzień dobry - ukłonił się nisko.
Wongie skinął tylko głową i uśmiechną się uprzejmie.
- Już idę Minho! - Taemin odwrócił się na pięcie, ale Jae złapał go za rękę.
- Do zobaczenia... niedługo. - drugą część zdania wypowiedział szeptem, tak żeby usłyszał ją tylko mały. Chłopiec drgnął, kiedy to usłyszał, a Jae wydał w duch okrzyk radości. Nie mówiąc już nic ruszył do wyjścia.

Następnego dnia rano Changmin jadł śniadanie we wspólnej stołówce. Dawno tego nie robił, ale sytuacja była wyjątkowa. Zasięgnąwszy wszelkich niezbędnych informacji, ułożył dokładny plan, który miał być niezawodny, jak zawsze z resztą.
Obserwował jak jego ofiara razem z resztą swojego zespołu wesoło konsumuje śniadanie. W końcu, kiedy uznał moment za odpowiedni podszedł do ich stolika. Siedząca tam piątka zastygła w bezruchu.
- Jestem Shim Changmin, ale myślę, że to już wiecie - uśmiechnął się niewinnie - Do tej pory, z powodu naszej trasy, nie mięliśmy okazji się poznać. Słyszałem, że już nie długo wasz debiut.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami.
- Powodzenia - posłał im jeszcze jeden uśmiech, po czym spuścił oczy. To zawsze działa - Nie chciałbym prosić o zbyt wiele, ale czy mógłbym wam na trochę porwać jednego kolegę?
Chłopcy popatrzyli po sobie zdezorientowani.
- Taemin, twoje zdolności taneczne są już znane wszystkim w SMie. A ja potrzebuje pomocy. Założyłem się z Uno, że nauczę się jakiegoś arcytrudnego układu.
Z zadowoleniem patrzył jak Taemin krztusi się dopiero co upitym łykiem soku. Tylko, żeby się nie zadławił za bardzo.
- Hyung, ale ja nie wiem, czy potrafię - chłopiec próbował się bronić, kiedy przestał już kasłać.
- Nie martw się - Min puścił do niego oko - Na pewno dasz sobie radę. Widzimy się jutro o 21 na małej sali, ok?
- Tak, hyung.
Changmin pożegnał i ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na podniecone szepty, który wybuchły przy stoliku, który opuścił. Liczyło się tylko to, że już jutro wygrana będzie jego.

Jae znów czekał przed salą. Tym razem Taemin opuścił ją długo po kolegach. Miły zbiego okoliczności.
- Może wody? - Wongie podstawił pod nos zdezorientowanego chłopaka butelkę.
- Jaejoong hyung, co tutaj robisz?
- Czekam na ciebie - Jae odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem. - Chciałem się zrehabilitować w twoich oczach. Mam wrażenie, że wczoraj cię wystraszyłem.
- Nie hyung, ja naprawdę nie... - Taemin nie dokończył zdania, bo poczuł na policzku delikatny dotyk.
- Chyba się ubrudziłeś - Jaejoong wytarł wymyśloną przez siebie skazę i z uśmiechem przyglądał się rumieńcom na twarzy swojej ofiary. - Jutro będę nagrywał demo nowej piosenki, jeżeli chcesz posłuchać wpadnij po 21 do studia na pierwszym piętrze.
- Dziękuję za zaproszenie hyung - chłopiec odpowiedział patrząc w podłogę.
„Mam cię malutki“ pomyślał tylko Wongie, kiedy odwrócił się od zagubionego Taemina.

Changmin wpatrywał się w swoje odbicie w wielkim lustrze w sali treningowej. Do 21 brakowało kilku minut. Chłopak wyciągnął się i mruknął zadowolony. Za chwilę jego ofiara sama do niego przyjdzie. Ten mały pewnie niczego się nie spodziewa. Cóż, już niedługo wszystko będzie dla niego jasne. Swoją drogą, to będzie najłatwiejsza wygrana, że wszystkich. Wongie od rana był taki zadowolony, ciągle rzucał mu znaczące uśmieszki. Pewnie myślał, że ma jakieś szanse, naiwny.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Nie czekając na odpowiedź do środka wpadł Taemin.
- Szybko hyung! Musisz mi pomóc! Proszę! - chłopiec pociągną go do drzwi. Panika w jego głosie sprawiła, że Changmin podążał za nim bez oporów. W końcu weszli do jakiegoś pomieszczenia. Byli w małym studiu nagraniowym. Już miał zapytać, co się stało, kiedy...
- Changminnie, do jasnej cholery, co ty tu robisz...?
- To ja się powinienem ciebie zapytać hyung! Coś ty znów wymyślił.
Usłyszeli szczęk przekręcanego klucza i równocześnie odwrócili się w stronę drzwi.
Taemin opierał się o futrynę. Kółeczko na którym zawieszony był kluczyk założył sobie na palec i kręcił nim dookoła. Kiedy spostrzegł, że jest w centrum zainteresowania uśmiechnął się szeroko.
- Chyba wygrałem - powiedział radośnie i schował klucz do kieszonki swoich bardzo obcisłych spodni.
Min i Wongie patrzyli to na siebie to na małego i nie wiedzieli, co powiedzieć. Pierwszy otrząsnął się Jae.
- Ty mały, podły...
Taemin zacmokał i pokiwał główką.
- Może jestem mały... Ale to nie ja chciałem uwieść i wykorzystać niewinnego chłopca. - zrobił słodką minkę, po czym parsknął śmiechem. - Nie patrzcie tak na mnie. Wasza zabawa w zakłady, o to, kto szybciej poderwie wybranego trainee jest już bardzo znana. Muszę przyznać, że byłem bardzo niepocieszony, kiedy ciągle zostawałem niezauważony.
Taemin minął zdziwionych mężczyzn i spokojnie zasiadł na kanapie stojącej tuż za nimi.
Jae i Changmin wyglądali jakby ich piorun strzelił. Pierwszy raz ktoś ich przechytrzył. A ten mały...
- Już się wam nie podobam? - Taemin zaśmiał się widząc zdezorientowane miny hyungów. - Długo będziecie tak stać. Mam zająć się sam sobą, czy jednak będziecie tak mili i przestaniecie tylko patrzeć?
Jae podszedł do chłopaka i nachylił się tak, że ich twarze prawie się stykały. Pogłaskał go po twarzy.
- Oczywiście, że nie będziemy tylko patrzeć - zanurzył rękę we włosach młodszego i delikatnie przeczesał je, po czym mocno za nie pociągnął. Taemin syknął z bólu - Ale to nie ty malutki będziesz dyktował zasady.
- Boże, hyung, jak ja lubię kiedy jesteś taki agresywny. - Changmin zachichotał.
Jaejoong odwrócił się w stronę stojącego tuż za nim chłopaka i brutalnie pocałował go. Jego ręce zawędrowały na pośladki Kociaka, który zamruczał zadowolony.
- To co robimy z tym dzieciaczkiem? - Min zapytał, wpatrując się w Taemina znad ramienia Wongiego, który teraz całował i kąsał jego szyję.
- Coś przyjemnego.
- A co z zakładem?
- Uznajmy to za remis - uśmiechnął się Jae, zajęty rozpinaniem koszuli młodszego kolegi. - Mmm.. Treningi dają efekty - wymruczał, kiedy przejechał dłonią po odsłoniętym torsie chłopaka.
- Tak dawno już tego nie robiliśmy... Inaczej nawet byś nie zauważył. - uśmiechnął się Min.
- Trzeba będzie to nadrobić - mruknął Wongie schylając się by musnąć językiem sutek Kociaka.
- Hyung - Changmin wciągnął głośno powietrze i odchylił głowę do tyłu kiedy Jae uklęknął przed nim i zaczął obsypywać pieszczotami jego brzuch - Jest mi bardzo przyjemnie, ale nie możemy zapominać o naszym specjalnym gościu.
Jae wychylił się zza bioder Mina obejmując go w pasie i oblizując usta spojrzał na Taemina.
- Nasza mała niepokorna ofiara - Wongie uśmiechnął się perwersyjnie. Puścił Kociaka i nie wstając przesunął się w stronę kanapy. Położył ręce na kolanach chłopaka
- Komuś chyba podobało się nasze małe przedstawienie - powiedział i przesunął rękę wyżej na widoczne wybrzuszenie, wyraźnie wskazujące jak bardzo podekscytowany jest młody. Z gardła Taemina wydarł się urwany jęk.
- Jaki wrażliwy - zaśmiał się Kociak i usiadł obok swojej ofiary. Objął go ramieniem i zaczął znaczyć jego szyję pocałunkami. Drugą ręką zawędrował pod T-shirt młodego, pieszcząc tors i brzuch. Na chwilę oderwał się od tej przyjemnej czynności i zdjął do końca swoją koszulę. Potem pomógł pozbyć się bluzki Taeminowi. W tym samym czasie Jae zaczął rozpinać spodnie młodego...

Budynek był już prawie całkowicie opustoszały, więc nikt nie słyszał jęków i krzyków dochodzących z najmniejszego studia nagraniowego. Gdyby ktoś tam zajrzał ujrzałby plątaninę młodych, spoconych ciał, które przez długi czas poznawały nowe sposoby odczuwania rozkoszy. Najdrobniejsze z nich wiło się i wyginało z przyjemności przy każdym ruchu, każdej najmniejszej pieszczocie. W końcu po kolei, z każdego z trzech gardeł wydarł się przeciągły jęk spełnienia.

Wongie i Kociak ubrali się szybko, nie przejmując się ciężko dyszącym Taeminem, który wciąż bezwładni leżał na kanapie. W przypływie litości Jae zdjął z siebie marynarkę i przykrył nią nagiego chłopca.
- Teraz ty będziesz musiał mnie ogrzać - zamruczał do ucha Mina i objął go jedną ręką w pasie, prowadząc do drzwi. Wyższy zaśmiał się cicho i schylił po spodnie Taemina, by wyjąć z nich kluczyk. Kiedy się wyprostował sam przyciągnął do siebie Jae.
- Czy tobie nigdy nie jest mało?
- Ciebie? Nigdy!
Mężczyźni wyszli ze studia z uśmiechami satysfakcji na twarzach. Kiedy zamknęli za sobą drzwi Taemin wstał by wygrzebać ze swoich spodni telefon. Wrócił na kanapę, owinął się marynarką Jae i wybrał czyjś numer.
- Minho? - uśmiechnął się pod nosem. - Odhacz obu... Nie, nie żartuję... Znowu wygrałem! Jeśli nie uda ci się z Yoochunem, będzie 2:0....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zależy mi na waszych komentarzach i opiniach, więc dziękuję za każde dobre słowo :D